piątek, 26 września 2014

6.

Dzisiaj nieudany dzień, troszkę zjadłam za dużo, znowu. No cóż.
Potrzebuję przerwy, chcę trochę poeksperymentować. Mam nadzieje, że wrócę do Was odmieniona.

Trzymajcie się!:*

czwartek, 25 września 2014

5.

Hejo!

Wracam po małej przerwie, nie pisałam, ponieważ byłam i w sumie nadal jestem chora, no i podczas jakoś super się nie odżywiałam, tu ciasteczko, tu chlebek, tu czekoladka, także stwierdziłam, że wstyd to pisać. Nadal mam okropny katar, ale dziś wróciłam do szkoły, nie chcę potem mieć mnóstwo zaległości,o nie.
Dzisiejszy dzień całkiem, bilans jako taki, hmm, co by tu pisać więcej?
Jest mi zimno, marznę jak nie wiem, masakra. Dobrze,że zbliża się weekend to w końcu się wychoruje w domku, o tak.
Ah no tak! W poniedziałek, kiedy jeszcze byłam w szkole, rozmawiałam z moim kolegą. Stwierdził,że od czasu kiedy się znamy jakieś 4 lata to schudłam. Drążył temat, dlaczego w ogóle się odchudzam. Przecież jestem idealna, przecież patyczaki są okropne. Nagle zaczął mowić, że nie rozumie lasek, które się głodzą, a potem wpieprząją jeszcze więcej. Dziwnie się poczułam. On zaczynał coś o tym mówić, ja kończyłam. Nie myślałam nad tym co mówię chyba, ale zrozumiał. Zrozumiał, że też to kiedyś robiłam, że się głodziłam,że po każdym napadzie miałam wyrzuty sumienia. Zrozumiał i tak skończył temat. Hmm,chyba mi nawet lepiej.
Wy nie znacie mnie za tych czasów i dobrze, jak na razie znacie mnie ze strony, kiedy odżywiam się "zdrowo", ale to znaczy tylko wg. nas. Przecież przez dietetyków 800kcal to już głodówka. Mam nadzieję jednak, że będziecie mnie znać tylko z takiej, oby.

Bilans:

Śniadanie:
-kakao(naturalne kakao, z mlekiem 1.5% i łyżeczką ksylitolu(160)
II śniadanie:
-twaróg śmietankowy(200)
-kawa(20)
Obiad:
-ryż jaśminowy z warzywami na patelni(cukinia, seler naciowy, pomidory) (90)
-kawa(20)
Kolacja;
-płatki z mlekiem(300)

Razem: 790kcal

Co u Was?
Lecę Was odwiedzic!
pa!

sobota, 20 września 2014

3./4.

Hej!

Wczoraj nie pisałam, ponieważ byłam jakoś zmęczona, nie miałam po prostu siły. Wczorajszy dzień całkiem miły, bilans spoko, choć jak się okazuję chyba mi nie służy.

Bilans:

Śniadanie:
-granola(zalana gorąca wodą, taka jakby owsianka) z łyżką jogurtu(70)
II śniadanie:
-placuszki z domowym dżemem morelowym(300)
-kawa(30)
Obiad:
-spaghetti(300)
-kawa x2(60)
Kolacja:
-kawa(30)

Razem: 790kcal

Jak widzicie bilans całkiem mały, ale placuszki i spaghetti. Jak pisałam wyżej nie służą mi, ponieważ wczoraj z rana widziałam na wadze (uwaga!) 54,7kg! Bylam przeszczęśliwa, bo dwa dni przed było 56.3. Dzisiaj wchodzę a tu 55.2. Pół kilo, to dość sporo. Także ograniczam, spaghetti będę jeść raz do czasu, ale placuszki nie, koniec dobrego. W sumie i tak jestem szczęśliwa, 1kg mniej, to i tak dobrze.

Z chłopakiem dobrze, znów mnie objął zagadując co dostałam z kartkówki i potem tak lekko dotknął mnie w biodrze, delikatnie jakby dźgnął(?). Nie wiem już co myśleć, ale czy osoba w moim wieku może coś takiego poczuć? Czy jest na to gotowa? Wydaję mi się, że jak na swój wiek jestem w miarę dojrzała patrząc na rówieśników, czasami wydaję mi się, że odstaje od reszty swoim tokiem myślenia i podglądami na świat, ale może to tylko złudzenie?

Dzisiejszy dzień równie wspaniały, dzisiaj mam taki cheat day,a co!
W sumie cały dzień siedzę w domu, tylko byłam na rowerze,żeby skserować sobie ksiązkę i się uczę, robie lekcję, lubie takie dni, poważnie.

Bilans:

Śniadanie:
-2 jajka po wiedeńsku z łyżeczką masła(180)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lody(150)(w ramach cheat day)
-kawa(20)
Obiad:
-kaszka manna z 1.5 nektarynką(280)
-kawa(20)
Kolacja:
jeszcze nic, ale myślę, że jakiś owoc, zobaczymy.
Edit: 3 pomidory(75kcal)

Razem: 745kcal
-120kcal spalone na rowerze

Pewnie Was dziwi dlaczego na kolację owoc, ale nie wiem dlaczego mi owoce na kolacje bardzo służą i waga jest zawsze mniejsza, niż jakbym zjadła np. jajka czy coś bardziej cięższego.

Lecę!
Trzymajcie się:*

czwartek, 18 września 2014

2.

Hejj!

Dzisiejszy dzień minął bardzo dobrze, pomimo okropnego bółu zębów, no ale jeszcze chwilka i przejdzie. Jakoś 30 min temu wróciłam z spotkania do bierzmowania, masakra jakaś.

W szkółce bardzo dobrze, ćwiczyłam na wf i wszystko pięknie. Nie wiem co by tu pisać, naprawdę, jakoś dzisiaj, Bądź, co bądź mam dobry humor, mnóstwo pozytywnej energii i ją wykorzsytuje jak tylko mogę. Pozytywnie!

Co do chłopaka, dzisiaj mnie objął, w kółko się do siebie uśmiechamy, dużo rozmawiamy, więc spoko, ale na tym się kończy. Poza tym nie wiem czy jestem na coś takiego gotowa, nie jestem jak większość dziewczyn(nikogo nie obrażając,jeśli ktoś ma w wieku 15 lat chlopaka i oczywiście traktuje to poważnie, to spoko),które tylko latają za chłopakami, są z kimś, bo tak, tak po prostu. Nie rozumiem tego,naprawdę. Nie chcę wchodzić w jakieś, nic dla mnie nieznaczące związki. Chcę to naprawdę poczuć bez przymuszania się, bez wmawiania sobie czegoś. Mam lekki mętlik w głowie.

Bilans:

Śniadanie:
-kakao( na naturalnym kakao+łyżeczka ksylitolu)(130)
II śniadanie:
-2 kawy(50)
Obiad:
-kaszka manna z blenderowaną nektarynką(250)
Kolacja:
- granola na wodzie(taka jakby owsianka) z dwoma łyżkami jogurtu naturalnego(270)

Razem:700kcal
+spalone na wf kalorie

W sumie bilans mały, no ale trudno. Pewnie Was zastanawia kakao, tak musiałam rano,ponieważ miałam w domu same twarde rzeczy do jedzenia, a ja muszę dosłownie same papki, zupy i wgl, bo nic nie jestem w stanie przegryźć, więc postanowiłam, że zrobie kakao. Zresztą nie mam wyrzutów sumienia, było na mleku 1.5%, naturalne kakao i ksylitol, więc no.:D

Lecę Was odwiedzić.

Pa!:*



środa, 17 września 2014

1.

Hej!

Dzisiejszy dzień minął w sumie dobrze, nie byłam w szkole, bo jechałam do ortodonty. Tak mnie bolą zęby, że już wziełam dwie tabletki, kompletna porażka, no ale co, to dobrze, znaczy, że działa.:D

Humor mam i to bardzo dobry, czuję się niesamowicie, dzięki temu, że nie zawaliłam dnia i dlatego,że jest piękny bilans. Czego chcieć więcej?

A właśnie! Dziękuje Wam za wszystkie komentarze, jesteście kochane. Po przeczytaniu ich mam jeszcze większą mobilizację i chęć działania.

Bilans:

Śniadanie:
-mini skibeczka ciemnego chleba Natura z szynką indyka(60)
II śniadanie:
-kaszka manna z blenderowaną brzoskwinią(210)
-kawa x2(40)
Obiad:
-łosoś pieczony (400)
-kawa(20)
Kolacja:
-jogurt naturalny z blenderowanymi brzoskwinią i nektarynką(200)

Razem: 830kcal

Łosoś dość kaloryczny, ale nie przejmuję się, jest zdrowy z mnóstwem zdrowych tłuszczy, więc no. Ma być zdrowo w końcu, prawda?

No na tym kończę i lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się:*



wtorek, 16 września 2014

0.

Hej!

Wracam, po dość długiej przerwie, z samego początku przepraszam, że nie komentowałam, niektóre z Was tylko czytałam, ale też rzadko. Bądź, co bądź stęskniłam się!
Co u mnie? Zawaliłam miliony dni, większości z mojej nieobecności, ale cóż, jedynie co mi pozostaje,to naprawić to wszystko.
Przede wszystkim przestałam jeść po 400kcal, te niskie limity bardzo źle wpływały na moją psychikę, wątpiłam w siebie i uważałam świat za beznadziejny, na szczęście były to tylko chwilowe pozory.
Wracam odmieniona, już chcę coś robić, żeby dojść do perfekcji, ale nic nie mogę. Mam taką mobilizacje! Nie wiem jak to opisać, ale musi mi się udać, nie ma zmiłuj. Za każdym razem jestem pewna, że mi się uda w końcu, a zawsze wychodzi na to samo, może czas to zmienić? Zdecydowanie TAK! Od jutra będzie pięknie!

Mój plan:

-jeść min.800kcal
-dużo się ruszać(niekoniecznie codziennie, ale dość często)
-nie jeść białego pieczywa
-owoce wliczam do bilansu, natomiast część warzyw nie
-nie jeść ziemniaków
-raz w tygodniu mogę sobie zrobić cheat day, na zasadzie, że np. na podwieczorek zjem lody, ale reszta bilansu ma być taka jak dotychczas
-wprowadzić więcej kasz do bilansu(manna,jaglana itp.)
- nie ma żadnych wymówek, zawsze ćwiczę na wf, no chyba, że na serio nie mogę
-pić dużo wody
- jeść dużo białka

No to chyba na tyle, pewnie czegoś nie wymieniłam,ale to wszystko wyjdzie w praniu.

Przede wszystkim będę doceniać życie, doceniać siebie, wierzyć w siebie. Z każdej złej rzeczy wyciągać dobre rzeczy i wnioski.

Muszę się jutro zważyc, żeby obserwować czy jest jakiś progres, troszkę się boję po tylu porażkach, ale trzeba, niestety!:D

Jutro idę na zmiane drutu aparatu i założenie na dolne zęby także chcąc, nie chcąc nie będę mogła jeść twardych rzeczy,a raczej będę jeść mogła tylko kaszki, zupy, jogurty, także pięknie!

Hmm, w szkole całkiem spoko, mobilizacja do nauki nadal nie znika. Zdobywam same piąteczki, jest wspaniale. W mojej klasie jest pewien chłopak od samego początku kiedy się poznaliśmy czyli już 3 lata coś nas tak łączy. Chyba jestem zauroczona, a czy on we mnie? Wydaję mi się, że też się jemu podobam, prawi mi komplementy, dużo rozmawiamy, jest taki kochany, ale na tym się kończy, jest tak od 3 lat, masakra. Chciałabym to jakoś zmienić, ale nie wiem jak, cóż.
Przepraszam,że tak opisuje wszystko, może Was to nie obchodzi, ale zrozumcie, muszę się komuś porządnie wygadać.


No chyba tyle, jeśli dotrwałyscie do tego momentu to dziękuję i również przepraszam za tak długi post i podziwam, że wytrwałyście czytając ten nieco chaotyczny wpis.

Co u Was? Jakieś postępy? Opiszcie w komenatrzach!

Tymczasem lecę Was odwiedzić, pa!:)



piątek, 5 września 2014

3.

Hej!

Wczorajszy dzień spędziłam na zakupach, także bardzo dobrze, kupiłam sobie nowe spodnie.
Bilans w normie, jakoś 600kcal, z czego 200 zajmowała kawa.

Hmmm, raz jest lepiej, raz gorzej. Postanowiłam, że zrobie sobie przerwę od bloga na tydzień/max.dwa. Nie chcę, żebyście czytały użalanie się, nie chcę zebyście widziały mnie nie w humorze. Chce być dla Was osobą, która jest zawsze pełna optymizmu, chcę Was mobilizować, chcę się dzielić szczęsciem, więc myślę, że zrozumiecie.

Pomimo braku postów, będę Was odwiedzać i zostawiać miłe słowa w komenatrzach.

Trzymajcie się i nie poddawajcie!


Do zobaczenia.

czwartek, 4 września 2014

2.

Hej!

Na początek chciałam Wam podziękować za wszystkie komenatarze, za każde miłe słowo! Podniosłyście mnie na duchu i to bardzo,dziękuje. Jesteście prawdziwym wsparciem.

Dzisiaj dzień lepszy, całkiem dobry. Byłam w szkole od 8 do 13, także nie jest źle, choć jeszcze się nie przestawiłam, wracam do domu i boli mnie głowa, jestem tak zmęczona, ale chwila i się przyzwyczaje.

Z dietą całkiem ok, pograłam na wfie w badmintona oraz palanta, więc troszkę pobiegałam. No i jeszcze spacer.

Bilans:
-płatki z mlekiem(100)
-kawa x2(40)
-7wafli ryzowo zytnich(140)
-filet z indyka(100)
-sałatka z sosem na bazie jogurtu(50)

Razem: 430kcal
+spalone na wf około 100kcal
+spalone 125 kcal na spacerze

Znów malutki bilans, ale niestety, chwilę tak muszę, choć nie chcę. Będę stopniowo zwiększać bilanse, mam nadzieje, że już niedługo pojawią się efekty i nie będzie żadnych skutków ubocznych, oby.

Lecę Was odwiedzić.

Pa!

środa, 3 września 2014

Znów nowy początek.-1.

Hej.

Przepraszam, że tak Was opuściłam bez słowa, potrzebowałam czasu, żeby sobie przemyśleć wszystkie sprawy i w ogóle, jest okropnie. Wróciłam, ale z jednej strony nie czuję się jeszcze, żeby tu pisać, a z drugiej ciągnie mnie tu. Jest okropnie. Hmm, tak ja to mówię, osoba, która zawsze pryskała optymizmem, dobrym nastawieniem i mobilizacją. Nie przytyłam jakoś specjalnie, ale czuję się w sobie tak niesamowicie źle, tak jeszcze nie było. Co wieczór szykuję ciuchy do szkoły i nie mogę wybrać w co się ubrać, bo we wszystkim wyglądam paskudnie, jak grubas. Nie potrafię iść do szkoły, na miasto, gdziekolwiek kiedy się nie czuję, po prostu mam zły nastrój i cały spieprzony dzień. To już 3 dzień, kiedy jestem tak załamana. Mam zbyt niskie bilanse jak na mnie, mam wyrzuty sumienia o wszystko, nie wiem co się ze mną dzieje. Wpadam w to, a przecież nie chcę. Nie chcę w to wejść, chcę być po prostu szczupła. Dlaczego to takie trudne? Nie wiem, nie potrafię.

Postanowiłam napisać, ponieważ Wasze posty mnie wspomagają na duchu i każdy Wasz komentarz. Brakowało mi Was. Podczas mojej nieobecności miałam może z trzy napady, cholerne uczucie.
Waga to około 55.5 kg, ważyłam się przedwczoraj.

Mam w planach ten tydzień jeść do max.600kcal, jak na razie mi się udaję od wtorku i tak zwiększać jakoś, bo nie chcę zaniku okresu i w ogóle. Niech ta waga już spada i będą efekty, bo po prostu zwariuję.

Bilans:
-płatki z mlekiem(90)
-3 kawy(60)
-spaghetti(300)
-4 wafle(80)

Razem: 530kcal

Cholerne spaghetii, wmuszałam w siebie, nie chciałam nabrać podejrzeń, ponieważ jest u mnie babcia, a ona
mnie wciąż kontroluje z posiłkami, "zjadłaś śniadanie?!" "zjadłaś obiad?!". Widziałam jak się patrzyła, jeeeeeeju. Wszyscy w sumie to robią, rodzice trochę i przyjaciółka. Nie chcę tak, kompletna porażka.
 Może dla Was te bilanse są duże, ale dla mnie są naprawdę małe.

Przepraszam za tak długi post, że musiałyście czytać moje użalanie, ale wiem, że mnie rozumiecie. Wiecie co to znaczy nienawiść do siebie. Musiałam się komuś wygadać, a komu jak nie Wam.

Co tam u Was? Jakie efekty? Opowiedzcie mi w komentarzach! Mam nadzieję, że wspaniale,oby!:)

Lecę Was odwiedzić, trzymajcie się:*