środa, 3 września 2014

Znów nowy początek.-1.

Hej.

Przepraszam, że tak Was opuściłam bez słowa, potrzebowałam czasu, żeby sobie przemyśleć wszystkie sprawy i w ogóle, jest okropnie. Wróciłam, ale z jednej strony nie czuję się jeszcze, żeby tu pisać, a z drugiej ciągnie mnie tu. Jest okropnie. Hmm, tak ja to mówię, osoba, która zawsze pryskała optymizmem, dobrym nastawieniem i mobilizacją. Nie przytyłam jakoś specjalnie, ale czuję się w sobie tak niesamowicie źle, tak jeszcze nie było. Co wieczór szykuję ciuchy do szkoły i nie mogę wybrać w co się ubrać, bo we wszystkim wyglądam paskudnie, jak grubas. Nie potrafię iść do szkoły, na miasto, gdziekolwiek kiedy się nie czuję, po prostu mam zły nastrój i cały spieprzony dzień. To już 3 dzień, kiedy jestem tak załamana. Mam zbyt niskie bilanse jak na mnie, mam wyrzuty sumienia o wszystko, nie wiem co się ze mną dzieje. Wpadam w to, a przecież nie chcę. Nie chcę w to wejść, chcę być po prostu szczupła. Dlaczego to takie trudne? Nie wiem, nie potrafię.

Postanowiłam napisać, ponieważ Wasze posty mnie wspomagają na duchu i każdy Wasz komentarz. Brakowało mi Was. Podczas mojej nieobecności miałam może z trzy napady, cholerne uczucie.
Waga to około 55.5 kg, ważyłam się przedwczoraj.

Mam w planach ten tydzień jeść do max.600kcal, jak na razie mi się udaję od wtorku i tak zwiększać jakoś, bo nie chcę zaniku okresu i w ogóle. Niech ta waga już spada i będą efekty, bo po prostu zwariuję.

Bilans:
-płatki z mlekiem(90)
-3 kawy(60)
-spaghetti(300)
-4 wafle(80)

Razem: 530kcal

Cholerne spaghetii, wmuszałam w siebie, nie chciałam nabrać podejrzeń, ponieważ jest u mnie babcia, a ona
mnie wciąż kontroluje z posiłkami, "zjadłaś śniadanie?!" "zjadłaś obiad?!". Widziałam jak się patrzyła, jeeeeeeju. Wszyscy w sumie to robią, rodzice trochę i przyjaciółka. Nie chcę tak, kompletna porażka.
 Może dla Was te bilanse są duże, ale dla mnie są naprawdę małe.

Przepraszam za tak długi post, że musiałyście czytać moje użalanie, ale wiem, że mnie rozumiecie. Wiecie co to znaczy nienawiść do siebie. Musiałam się komuś wygadać, a komu jak nie Wam.

Co tam u Was? Jakie efekty? Opowiedzcie mi w komentarzach! Mam nadzieję, że wspaniale,oby!:)

Lecę Was odwiedzić, trzymajcie się:*

5 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że każda z nas, która kiedykolwiek próbowała się uwolnić od głodzenia się itd miewa podobne dni. Ja również ;) Widzę grubą osobę w lustrze i nie mam apetytu chociaż wiem, że gruba nie jestem. Ty zdecydowanie też nie, nie warto doszukiwać się wad na siłę. Spójrz w lustro, uśmiechnij się i powiedz sobie, że jest dobrze, że jesteś silna i masz ładną figurę, którą chcesz jeszcze bardziej udoskonalić. Postaraj się przywołać nastawienie sprzed tych kilku(nastu) dni, kiedy to czułaś się dobrze sama ze sobą. Taki stan nie trwa wiecznie, więc głowa do góry ;) Wysyłam wirtualny uścisk i trzymam kciuki za poprawę Twojego humoru i powrót tych dobrych myśli ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Na diecie często przychodzą chwile zwątpienia. Tak już jest, ponieważ przy obniżonej dawce kalorii stajemy się bardziej otwarci na bodźce. Łatwiej nas wyprowadzić z równowagi, częściej popadamy w melancholię czy zwykły smutek. Ważne, by się nie poddawać. Bilans wcale nie jest wysoki. Według mnie bardzo niski. Trzymaj się kochana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój bilans jest baardzo mały. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej....Może to wszystko przez stres związany ze szkołą, hmm?

    OdpowiedzUsuń
  4. Miewałam bardzo, bardzo podobne dni. To chyba takie "nasze", nie sądzisz? Oby szybko Ci minęło i obyś zaczęła odczuwać dumę z tego, że działasz. :) Nie poddawaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bilans bardzo dobry - na pewno nie za duży! :)

      Usuń