piątek, 26 września 2014

6.

Dzisiaj nieudany dzień, troszkę zjadłam za dużo, znowu. No cóż.
Potrzebuję przerwy, chcę trochę poeksperymentować. Mam nadzieje, że wrócę do Was odmieniona.

Trzymajcie się!:*

czwartek, 25 września 2014

5.

Hejo!

Wracam po małej przerwie, nie pisałam, ponieważ byłam i w sumie nadal jestem chora, no i podczas jakoś super się nie odżywiałam, tu ciasteczko, tu chlebek, tu czekoladka, także stwierdziłam, że wstyd to pisać. Nadal mam okropny katar, ale dziś wróciłam do szkoły, nie chcę potem mieć mnóstwo zaległości,o nie.
Dzisiejszy dzień całkiem, bilans jako taki, hmm, co by tu pisać więcej?
Jest mi zimno, marznę jak nie wiem, masakra. Dobrze,że zbliża się weekend to w końcu się wychoruje w domku, o tak.
Ah no tak! W poniedziałek, kiedy jeszcze byłam w szkole, rozmawiałam z moim kolegą. Stwierdził,że od czasu kiedy się znamy jakieś 4 lata to schudłam. Drążył temat, dlaczego w ogóle się odchudzam. Przecież jestem idealna, przecież patyczaki są okropne. Nagle zaczął mowić, że nie rozumie lasek, które się głodzą, a potem wpieprząją jeszcze więcej. Dziwnie się poczułam. On zaczynał coś o tym mówić, ja kończyłam. Nie myślałam nad tym co mówię chyba, ale zrozumiał. Zrozumiał, że też to kiedyś robiłam, że się głodziłam,że po każdym napadzie miałam wyrzuty sumienia. Zrozumiał i tak skończył temat. Hmm,chyba mi nawet lepiej.
Wy nie znacie mnie za tych czasów i dobrze, jak na razie znacie mnie ze strony, kiedy odżywiam się "zdrowo", ale to znaczy tylko wg. nas. Przecież przez dietetyków 800kcal to już głodówka. Mam nadzieję jednak, że będziecie mnie znać tylko z takiej, oby.

Bilans:

Śniadanie:
-kakao(naturalne kakao, z mlekiem 1.5% i łyżeczką ksylitolu(160)
II śniadanie:
-twaróg śmietankowy(200)
-kawa(20)
Obiad:
-ryż jaśminowy z warzywami na patelni(cukinia, seler naciowy, pomidory) (90)
-kawa(20)
Kolacja;
-płatki z mlekiem(300)

Razem: 790kcal

Co u Was?
Lecę Was odwiedzic!
pa!

sobota, 20 września 2014

3./4.

Hej!

Wczoraj nie pisałam, ponieważ byłam jakoś zmęczona, nie miałam po prostu siły. Wczorajszy dzień całkiem miły, bilans spoko, choć jak się okazuję chyba mi nie służy.

Bilans:

Śniadanie:
-granola(zalana gorąca wodą, taka jakby owsianka) z łyżką jogurtu(70)
II śniadanie:
-placuszki z domowym dżemem morelowym(300)
-kawa(30)
Obiad:
-spaghetti(300)
-kawa x2(60)
Kolacja:
-kawa(30)

Razem: 790kcal

Jak widzicie bilans całkiem mały, ale placuszki i spaghetti. Jak pisałam wyżej nie służą mi, ponieważ wczoraj z rana widziałam na wadze (uwaga!) 54,7kg! Bylam przeszczęśliwa, bo dwa dni przed było 56.3. Dzisiaj wchodzę a tu 55.2. Pół kilo, to dość sporo. Także ograniczam, spaghetti będę jeść raz do czasu, ale placuszki nie, koniec dobrego. W sumie i tak jestem szczęśliwa, 1kg mniej, to i tak dobrze.

Z chłopakiem dobrze, znów mnie objął zagadując co dostałam z kartkówki i potem tak lekko dotknął mnie w biodrze, delikatnie jakby dźgnął(?). Nie wiem już co myśleć, ale czy osoba w moim wieku może coś takiego poczuć? Czy jest na to gotowa? Wydaję mi się, że jak na swój wiek jestem w miarę dojrzała patrząc na rówieśników, czasami wydaję mi się, że odstaje od reszty swoim tokiem myślenia i podglądami na świat, ale może to tylko złudzenie?

Dzisiejszy dzień równie wspaniały, dzisiaj mam taki cheat day,a co!
W sumie cały dzień siedzę w domu, tylko byłam na rowerze,żeby skserować sobie ksiązkę i się uczę, robie lekcję, lubie takie dni, poważnie.

Bilans:

Śniadanie:
-2 jajka po wiedeńsku z łyżeczką masła(180)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lody(150)(w ramach cheat day)
-kawa(20)
Obiad:
-kaszka manna z 1.5 nektarynką(280)
-kawa(20)
Kolacja:
jeszcze nic, ale myślę, że jakiś owoc, zobaczymy.
Edit: 3 pomidory(75kcal)

Razem: 745kcal
-120kcal spalone na rowerze

Pewnie Was dziwi dlaczego na kolację owoc, ale nie wiem dlaczego mi owoce na kolacje bardzo służą i waga jest zawsze mniejsza, niż jakbym zjadła np. jajka czy coś bardziej cięższego.

Lecę!
Trzymajcie się:*

czwartek, 18 września 2014

2.

Hejj!

Dzisiejszy dzień minął bardzo dobrze, pomimo okropnego bółu zębów, no ale jeszcze chwilka i przejdzie. Jakoś 30 min temu wróciłam z spotkania do bierzmowania, masakra jakaś.

W szkółce bardzo dobrze, ćwiczyłam na wf i wszystko pięknie. Nie wiem co by tu pisać, naprawdę, jakoś dzisiaj, Bądź, co bądź mam dobry humor, mnóstwo pozytywnej energii i ją wykorzsytuje jak tylko mogę. Pozytywnie!

Co do chłopaka, dzisiaj mnie objął, w kółko się do siebie uśmiechamy, dużo rozmawiamy, więc spoko, ale na tym się kończy. Poza tym nie wiem czy jestem na coś takiego gotowa, nie jestem jak większość dziewczyn(nikogo nie obrażając,jeśli ktoś ma w wieku 15 lat chlopaka i oczywiście traktuje to poważnie, to spoko),które tylko latają za chłopakami, są z kimś, bo tak, tak po prostu. Nie rozumiem tego,naprawdę. Nie chcę wchodzić w jakieś, nic dla mnie nieznaczące związki. Chcę to naprawdę poczuć bez przymuszania się, bez wmawiania sobie czegoś. Mam lekki mętlik w głowie.

Bilans:

Śniadanie:
-kakao( na naturalnym kakao+łyżeczka ksylitolu)(130)
II śniadanie:
-2 kawy(50)
Obiad:
-kaszka manna z blenderowaną nektarynką(250)
Kolacja:
- granola na wodzie(taka jakby owsianka) z dwoma łyżkami jogurtu naturalnego(270)

Razem:700kcal
+spalone na wf kalorie

W sumie bilans mały, no ale trudno. Pewnie Was zastanawia kakao, tak musiałam rano,ponieważ miałam w domu same twarde rzeczy do jedzenia, a ja muszę dosłownie same papki, zupy i wgl, bo nic nie jestem w stanie przegryźć, więc postanowiłam, że zrobie kakao. Zresztą nie mam wyrzutów sumienia, było na mleku 1.5%, naturalne kakao i ksylitol, więc no.:D

Lecę Was odwiedzić.

Pa!:*



środa, 17 września 2014

1.

Hej!

Dzisiejszy dzień minął w sumie dobrze, nie byłam w szkole, bo jechałam do ortodonty. Tak mnie bolą zęby, że już wziełam dwie tabletki, kompletna porażka, no ale co, to dobrze, znaczy, że działa.:D

Humor mam i to bardzo dobry, czuję się niesamowicie, dzięki temu, że nie zawaliłam dnia i dlatego,że jest piękny bilans. Czego chcieć więcej?

A właśnie! Dziękuje Wam za wszystkie komentarze, jesteście kochane. Po przeczytaniu ich mam jeszcze większą mobilizację i chęć działania.

Bilans:

Śniadanie:
-mini skibeczka ciemnego chleba Natura z szynką indyka(60)
II śniadanie:
-kaszka manna z blenderowaną brzoskwinią(210)
-kawa x2(40)
Obiad:
-łosoś pieczony (400)
-kawa(20)
Kolacja:
-jogurt naturalny z blenderowanymi brzoskwinią i nektarynką(200)

Razem: 830kcal

Łosoś dość kaloryczny, ale nie przejmuję się, jest zdrowy z mnóstwem zdrowych tłuszczy, więc no. Ma być zdrowo w końcu, prawda?

No na tym kończę i lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się:*



wtorek, 16 września 2014

0.

Hej!

Wracam, po dość długiej przerwie, z samego początku przepraszam, że nie komentowałam, niektóre z Was tylko czytałam, ale też rzadko. Bądź, co bądź stęskniłam się!
Co u mnie? Zawaliłam miliony dni, większości z mojej nieobecności, ale cóż, jedynie co mi pozostaje,to naprawić to wszystko.
Przede wszystkim przestałam jeść po 400kcal, te niskie limity bardzo źle wpływały na moją psychikę, wątpiłam w siebie i uważałam świat za beznadziejny, na szczęście były to tylko chwilowe pozory.
Wracam odmieniona, już chcę coś robić, żeby dojść do perfekcji, ale nic nie mogę. Mam taką mobilizacje! Nie wiem jak to opisać, ale musi mi się udać, nie ma zmiłuj. Za każdym razem jestem pewna, że mi się uda w końcu, a zawsze wychodzi na to samo, może czas to zmienić? Zdecydowanie TAK! Od jutra będzie pięknie!

Mój plan:

-jeść min.800kcal
-dużo się ruszać(niekoniecznie codziennie, ale dość często)
-nie jeść białego pieczywa
-owoce wliczam do bilansu, natomiast część warzyw nie
-nie jeść ziemniaków
-raz w tygodniu mogę sobie zrobić cheat day, na zasadzie, że np. na podwieczorek zjem lody, ale reszta bilansu ma być taka jak dotychczas
-wprowadzić więcej kasz do bilansu(manna,jaglana itp.)
- nie ma żadnych wymówek, zawsze ćwiczę na wf, no chyba, że na serio nie mogę
-pić dużo wody
- jeść dużo białka

No to chyba na tyle, pewnie czegoś nie wymieniłam,ale to wszystko wyjdzie w praniu.

Przede wszystkim będę doceniać życie, doceniać siebie, wierzyć w siebie. Z każdej złej rzeczy wyciągać dobre rzeczy i wnioski.

Muszę się jutro zważyc, żeby obserwować czy jest jakiś progres, troszkę się boję po tylu porażkach, ale trzeba, niestety!:D

Jutro idę na zmiane drutu aparatu i założenie na dolne zęby także chcąc, nie chcąc nie będę mogła jeść twardych rzeczy,a raczej będę jeść mogła tylko kaszki, zupy, jogurty, także pięknie!

Hmm, w szkole całkiem spoko, mobilizacja do nauki nadal nie znika. Zdobywam same piąteczki, jest wspaniale. W mojej klasie jest pewien chłopak od samego początku kiedy się poznaliśmy czyli już 3 lata coś nas tak łączy. Chyba jestem zauroczona, a czy on we mnie? Wydaję mi się, że też się jemu podobam, prawi mi komplementy, dużo rozmawiamy, jest taki kochany, ale na tym się kończy, jest tak od 3 lat, masakra. Chciałabym to jakoś zmienić, ale nie wiem jak, cóż.
Przepraszam,że tak opisuje wszystko, może Was to nie obchodzi, ale zrozumcie, muszę się komuś porządnie wygadać.


No chyba tyle, jeśli dotrwałyscie do tego momentu to dziękuję i również przepraszam za tak długi post i podziwam, że wytrwałyście czytając ten nieco chaotyczny wpis.

Co u Was? Jakieś postępy? Opiszcie w komenatrzach!

Tymczasem lecę Was odwiedzić, pa!:)



piątek, 5 września 2014

3.

Hej!

Wczorajszy dzień spędziłam na zakupach, także bardzo dobrze, kupiłam sobie nowe spodnie.
Bilans w normie, jakoś 600kcal, z czego 200 zajmowała kawa.

Hmmm, raz jest lepiej, raz gorzej. Postanowiłam, że zrobie sobie przerwę od bloga na tydzień/max.dwa. Nie chcę, żebyście czytały użalanie się, nie chcę zebyście widziały mnie nie w humorze. Chce być dla Was osobą, która jest zawsze pełna optymizmu, chcę Was mobilizować, chcę się dzielić szczęsciem, więc myślę, że zrozumiecie.

Pomimo braku postów, będę Was odwiedzać i zostawiać miłe słowa w komenatrzach.

Trzymajcie się i nie poddawajcie!


Do zobaczenia.

czwartek, 4 września 2014

2.

Hej!

Na początek chciałam Wam podziękować za wszystkie komenatarze, za każde miłe słowo! Podniosłyście mnie na duchu i to bardzo,dziękuje. Jesteście prawdziwym wsparciem.

Dzisiaj dzień lepszy, całkiem dobry. Byłam w szkole od 8 do 13, także nie jest źle, choć jeszcze się nie przestawiłam, wracam do domu i boli mnie głowa, jestem tak zmęczona, ale chwila i się przyzwyczaje.

Z dietą całkiem ok, pograłam na wfie w badmintona oraz palanta, więc troszkę pobiegałam. No i jeszcze spacer.

Bilans:
-płatki z mlekiem(100)
-kawa x2(40)
-7wafli ryzowo zytnich(140)
-filet z indyka(100)
-sałatka z sosem na bazie jogurtu(50)

Razem: 430kcal
+spalone na wf około 100kcal
+spalone 125 kcal na spacerze

Znów malutki bilans, ale niestety, chwilę tak muszę, choć nie chcę. Będę stopniowo zwiększać bilanse, mam nadzieje, że już niedługo pojawią się efekty i nie będzie żadnych skutków ubocznych, oby.

Lecę Was odwiedzić.

Pa!

środa, 3 września 2014

Znów nowy początek.-1.

Hej.

Przepraszam, że tak Was opuściłam bez słowa, potrzebowałam czasu, żeby sobie przemyśleć wszystkie sprawy i w ogóle, jest okropnie. Wróciłam, ale z jednej strony nie czuję się jeszcze, żeby tu pisać, a z drugiej ciągnie mnie tu. Jest okropnie. Hmm, tak ja to mówię, osoba, która zawsze pryskała optymizmem, dobrym nastawieniem i mobilizacją. Nie przytyłam jakoś specjalnie, ale czuję się w sobie tak niesamowicie źle, tak jeszcze nie było. Co wieczór szykuję ciuchy do szkoły i nie mogę wybrać w co się ubrać, bo we wszystkim wyglądam paskudnie, jak grubas. Nie potrafię iść do szkoły, na miasto, gdziekolwiek kiedy się nie czuję, po prostu mam zły nastrój i cały spieprzony dzień. To już 3 dzień, kiedy jestem tak załamana. Mam zbyt niskie bilanse jak na mnie, mam wyrzuty sumienia o wszystko, nie wiem co się ze mną dzieje. Wpadam w to, a przecież nie chcę. Nie chcę w to wejść, chcę być po prostu szczupła. Dlaczego to takie trudne? Nie wiem, nie potrafię.

Postanowiłam napisać, ponieważ Wasze posty mnie wspomagają na duchu i każdy Wasz komentarz. Brakowało mi Was. Podczas mojej nieobecności miałam może z trzy napady, cholerne uczucie.
Waga to około 55.5 kg, ważyłam się przedwczoraj.

Mam w planach ten tydzień jeść do max.600kcal, jak na razie mi się udaję od wtorku i tak zwiększać jakoś, bo nie chcę zaniku okresu i w ogóle. Niech ta waga już spada i będą efekty, bo po prostu zwariuję.

Bilans:
-płatki z mlekiem(90)
-3 kawy(60)
-spaghetti(300)
-4 wafle(80)

Razem: 530kcal

Cholerne spaghetii, wmuszałam w siebie, nie chciałam nabrać podejrzeń, ponieważ jest u mnie babcia, a ona
mnie wciąż kontroluje z posiłkami, "zjadłaś śniadanie?!" "zjadłaś obiad?!". Widziałam jak się patrzyła, jeeeeeeju. Wszyscy w sumie to robią, rodzice trochę i przyjaciółka. Nie chcę tak, kompletna porażka.
 Może dla Was te bilanse są duże, ale dla mnie są naprawdę małe.

Przepraszam za tak długi post, że musiałyście czytać moje użalanie, ale wiem, że mnie rozumiecie. Wiecie co to znaczy nienawiść do siebie. Musiałam się komuś wygadać, a komu jak nie Wam.

Co tam u Was? Jakie efekty? Opowiedzcie mi w komentarzach! Mam nadzieję, że wspaniale,oby!:)

Lecę Was odwiedzić, trzymajcie się:*

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

13.

Hej!

Dzień całkiem miły, choć pogoda nie dopisuje, ale spokojnie, pozytywna energia mnie nie opuszcza!:D Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie dzień na odpoczynek od aktywności sportowych, dlatego,że chciałam iść na bieganko, a tu deszcz sie rozpadał, a w domu nie chcę mi się ćwiczyć, haha! Leniwa ja.:D 2km spacer na dziś powinien wystarczyć przy malutkim bilansie.

Bilans:

Śniadanie:
-jogurt z granolą(260)
-kawa(20)
II śniadanie:
-4 kromki chleba Natura(taki ciemny z ziarnami)(są jak dwie normalne białego chleba) z szynką(200)
-kawa(20)
Obiad:
nic
Kolacja:
-Fig pie (50)
-wafle zytnio-ryzowe(100)

Razem:  650kcal
+2km spacerku spalone 89kcal
+ krótkie zakupy


Właśnie, byłam na mini zakupach,ale kupiłam sobie sukienkę. Ostatnio pokochalam je nosić, w końcu czuję się w nich dobrze i pewna siebie, i wcale nie gruba! Nie popadajmy w skrajności, prawda?:) Jestem po prostu normalną dziewczyną o przeciętnej budowie, która powinna zrzucić pare kilogramów, do których trzeba się przypatrzeć.

Lecę Was odwiedzić!

Powodzenia:*

niedziela, 17 sierpnia 2014

12.

Hej!

Pozytywna energia mnie nie opuszcza, jest naprawdę dobrze! Niedawno wróciłam z rolek, 10.07 km, co daje 311 kcal. Rolki to moja dzisiejsza aktywność, o tak! Jeszcze byłam na spacerku 2.82km co daje spalonych 123 kcal, więc genialnie.:D Nie wiem skąd się bierze u mnie tyle pozytywnej energii, ale to jest aż nie do opisania. Uwielbiam takie dni!

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(200)
II śniadanie:
-kawa(20)
Obiad:
-ryż(75)
-filet z kurczaka z grilla(130)
-warzywa na patelni (cukinia+seler naciowy+papryka+pomidor)
-kawa(20)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(280)

Razem: 725kcal
+spalone: 311kcal rolki
               123kcal spacer
razem: 434kcal

Znów malutko, ale nie podliczam w dzień tylko przy pisaniu bilansu, no ale trudno. :D

Eva Lee, nie ważę się, ale zmierzyłam się niedawno i jakoś niedługo sprawdzę czy jakieś zmiany.:D

Lecę Was odwiedzić.

Powodzenia!:*

sobota, 16 sierpnia 2014

10./11

Heeeej!

Wczorajszy dzień zaliczony bardzo dobrze. Bilans jakoś 750kcal/800kcal, 30 min Callenetics, 5 min z Ewą Chodakowską na wewnętrzną stronę ud i spacer 2.34km, co daje spalonych 97kcal. Do tego sprzątałam lącznie 5h, mycie okien, mycie podłogi, wycieranie kurzów, sprzątanie szafek. Myślę, że sporo kalorii,także dzień uważam za bardzo udany!

Dzisiejszy dzień równie wspaniały. Niedawno wróciłam z biegania 5,33km co daje spalonych 305kcal. Uważam,że jak na pierwszy raz po bardzo długiej przerwie(mój rekord kiedys to 7km z kawalkiem) to całkiem, całkiem.:D Będzie lepiej! Podczas dnia sprzątałam, może z 2h. W końcu mam porządek w pokoiku. Najlepsze to,że podarłam i wyrzuciłam wszystkie pamiętniki. Koniec ze wspomnieniami. Jeszcze pół roku temu nie zrobilabym tego, miałam jakiś sentyment do rzeczy, które sprawiały mi taki ból. Wczoraj podarłam to bez problemu, zakończyłam rozdzial pt." Smutna Malwina". Teraz jestem inna, jestem radosna, pełna energii i dobrego nastawienia. Czuję się niesamowicie dobrze, wyzwanie 2tyg. super mi idzie, nie jem rzeczy, które wręcz kocham, czyli białego pieczywa i słodyczy, jest sport, wszystko pięknie. Jestem przeszczęśliwa!
Hmmm, jeśli chodzi o bilans to jestem zadowolona.
Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(300)
-kawa(30)
II śniadanie:
nic
Obiad:
-ryż(90)
-warzywa na patelni(papryka+cukinia+seler naciowy) (30)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-kisiel(150)
Kolacja:
-banan(100)

Razem: 720kcal
+bieganie
+sprzątanie
W sumie mało, no ale trudno już.:D

Jedyne co zawaliłam to to, że na pewno nie wypiłam 1.5l i wczoraj, i dziś. Nie wiem, jakoś zapominam o piciu. Musze to zmienić.

Trzymajcie się!:*

czwartek, 14 sierpnia 2014

8./9.

Hej!

Przepraszam, że nie pisałam. Wczorajszy dzień minął całkiem, około 900kcal bilans, więc spoko.
Dzisiejszy dzień równie dobry.

Bilans:

Śniadanie:
-naleśniki z domową konfiturą(300)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kromka chleba z szynką(100)
-kawa(20)
Obiad:
-ryż (30)
-warzywa na patelni(cukinia+pomidor+papryka+seler naciowy)(50)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(160)

Razem: 680kcal

Troszkę mało, ale cóż.


Hmm, znów nie poćwiczone nic. Czas to zmienić. Od jutra ruszam z nowym planem, który będzie wygladąć tak:

- min.1,5l wody( dla mnie jest to nie lada wyzwanie)
-limity  800kcal-1250kcal
-w tyg. cheat day( z tym, że nie będzie on wyglądał na zasadzie pochłaniam wszystko, tylko np. mam ochotę na czekoladę, ok, na podwieczorek wezmę pasek tej czekolady)
- 6 razy w tygodniu ćwiczenia w tym jeden dzień na odpoczynek(zależy czy będę chciała)
- ćwiczyć Callenetics
-zapisać się na zumbe
-nie jeść słodyczy(wyjątek to taki cheat day)
-nie jeść białego pieczywa

Na razie jest to moje wyzwanie na 2 tygodnie. Ktoś chętny do dołączenia? Niby takie zwykłe, ale w grupie zawsze raźniej.

Na początek roku muszę się pokazać szczuplejsza, to jest mój cel! Chcę być po prostu piękna. Już zmieniłam w sobie dużo z zewnętrznego wyglądu, została tylko sylwetka. Dążę, muszę dojść!

Lecę Was odwiedzić kochane!

Powodzenia!:*



wtorek, 12 sierpnia 2014

7.

Hej!

Hmm, dzisiejszy dzień spędziłam cały dzień w domu, zero ruchu(spokojnie, piszę posta, odwiedzam Was i wybywam na bieganko). Dzień taki, ponieważ tak mnie bolał brzuch, że nie miałam siły. Obejrzałam film "Musimy porozmawiać o Kevinie", faaaaajny, polecam.:D

Hmm, bilans, przez ten okres kusi mnie na wszystko zakazane, niektórym rzeczom się poddałam, ale wszystko to kontrolując, więc nie uważam tego za jakąś wielką zbrodnie, także dzień jak najbardziej na zielono. Tymbardziej, że będzie zaraz to bieganie(zamieniam, bo w czasie okresu Callanetics to jest ostatnie o czym mogę myśleć, więc mała przerwa).

Bilans:

Śniadanie:
-2 kromki chleba żytniego z serkiem(200)
-kawa(20)
II śniadanie:
-chałka(350)(!!!!)
-kawa(20)
Obiad:
-zupa-krem brokułowa(150)
Kolacja:
-kinderek(60)
-2 ciastka Amerykanki(190) (!!!!!!) (jadłam nie sprawdzając kaloryczności, patrze, a jedno ma aż 80:O)

Razem:990kcal

No cóż, może bilans nie jest super, ale zaraz trochę pospalam i nadrobię.

Dziekuję za Wasze każde słowo wsparcia! Jesteście takie cudowne, nie wiem co bym bez Was zrobiła!:D Dzięki Wam mam motywację na tej jak wiecie ciężkiej drodze. Jesteście po prostu niezastąpione!

Co do jednego komentarza... Carly, dziekuję za szczerość, aczkolwiek nie uważam,żeby był zły. Jak dla mnie jest po prostu dobry. Nie należę do dziewczyn, które się głodzą, a potem maja napad i tak w kółko. To nie jest żaden blog pro-ana, napisałam to na początku mojego bloga. Już to przeżywałam i na szczęście zrozumiałam, że nie jest to warte.
 Przepraszam, ale jeśli masz pisać takie komentarze to nie pisz, nie wchodź, nie czytaj. Nie odbieraj tego jako atak, po prostu piszę to szczerze, ale nie mam zamiaru obrażać czy coś, także no.

Odwiedzam Was i lecę na bieganko!
Trzymajcie się:*


EDYTOWANE:

Nie idę biegać, mama jest zbyt przewrażliwiona i nie każe iść mi biegać, bo niedawno wyszłam z choroby, a siostra jst teraz chora. Trudno, ćwiczeń nie robię, bo nie daję rady. Przepraszam, jutro będzie lepsze.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

6.

Hej!

Dzisiejszy dzień dość miło spędzony. Motywacja nie opada, więc jest super.:D
Właśnie powinnam robić ćwiczenia Callenetics, ale po 20 minutach się poddałam. Nie mam siły, ani ochoty, dzisiaj dostałam okres i tak jakoś, ale nie jest zle, bo jakieś pół godzinki temu wrócilam ze spaceru, na którym spalilam 225 kcal, także jest ok i jeszcze spacerek w poludnie, kolejne spalone 53kcal.
Bilans całkiem ok.:D

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki bananowe(250)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kisiel(150)
-kawa(20)
Obiad:
-płatki z mlekiem(290)(nie chciałam jeść pierogów)
Kolacja:
-kromka chleba z serkiem(100)

Razem: 830kcal
+spalone łącznie 278kcal
+22 min Callanetics

Nie jest źle.:D

Jutro na 99 procent jadę na zakupy, więc mam nadzieje, że coś fajnego sobie upoluję. Rodzice mówią, że jestem uzależniona, ale naprawdę coś w tym jest.:O Kiedy nic sobie nie kupię albo jestem niezadowolona, to mam cały spieprzony humor. Naprawdę, czasem sama siebie dziwię.:O

Ayumi Takashima, Callanetics to takie ćwiczenia jakby rozciągające, nie obciązają stawów, a wręcz poprawiają posturę ciała, w sensie kręgosłup i wgl. Wg internetu są po nich blyskawiczne efekty. Pomimo, że się wydają łatwe, to az tak nie jest, zrobisz godzinę i nie jesteś jakoś super zmęczona,ale lekko mokra. Trochę nudne, ale podobno warto.:D  Tak mocno w skrócie. Zobacz sobie na internecie jakie cudowne efekty.;)

Pandora Em, to bardzo szybko jak przez 5 dni. Można wiedzieć co robiłaś, że masz lepszą przemianę materii?:)

Ok, lecę się kąpać, wracam i Was poodwiedzam.

Trzymajcie się!:)



niedziela, 10 sierpnia 2014

5 dzień.

Hej!

Dzisiejszy dzień całkiem. Obejrzałam świetny film "Wyspa tajemnic". Polecam!;D
Z dietą ok, ćwiczonka są. Czego chcieć więcej? Właśnie skończyłam Callanetics, uuuhuhu. Dziękuję, że któraś z Was mnie o tym uświadomiła!:D Teraz to już naprawdę czuję, że mi się uda. Czuję, że będę chudziutka i zgrabniutka. Chciałabym już lepiej wyglądać na początku roku, mam 20 dni, a to kupa czasu! Prawie 3 tyg, więc nie powinnam mieć problemu. Mam strasznie motywację co mnie bardzo cieszy. Oby nie znikała.

Tak w ogóle, dziewczyny co z Wami, niedawno pisałam posta i czytalam Wasze posty, teraz niby robie to samo, ale nie mam co czytać. Może przeczytam jeden/dwa blogi. Tłumaczę sobie,że są wakacje i każdy coś robi, ale wiecie. Poddajecie się? Nie wiem, ehh, ale troszkę mi przykro.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki  z mlekiem(290)
-kawa(20)
Obiad:
-2 kotlety z kurczaka(200)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-wafle żytnio-ryżowe(110)

Razem:640kcal
+spalone 110kcal na spacerze
+Callanetics

Znów malutko, nie wiem, jak są upały średnio z moim apetytem, no cóż. Nie będę narzekać.

Teraz lecę się wykąpać, bo piszę szybciutko posta po ćwiczonkach. Wrócę i od razu Was odwiedzam.

Trzymajcie się, kochane!:*

sobota, 9 sierpnia 2014

3./4.

Hej!

Wczoraj nie pisałam posta, będę z Wami po prostu szczera, nie chciało mi się.:D
Wczorajszy dzień minął dość spoko, ok. 850-900kcal i spalone 300 na rowerze.

Dzisiejszy dzień bardzo miło spędzony, właśnie skończyłam Callanetics. Nudne, ale podobno super efekty. Może któraś stosowała? Czytałam opinie na internecie, ale miłoby gdyby ktoś mi powiedział, oczywiście jeśli ktoś wgl taki jest.
Hmm, nie mam za bardzo dzisiaj weny jakoś do pisania, więc kończę. Nie będę Was zanudzać.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-2 plastry szynki z indyka(50)
-kawa(20)
Obiad:
-kawałek schabu z grilla(40)
-rosół z makaronem(200)
Kolacja:
-cukierek(50)
-oreo(50)



Razem: 710kcal

+ Callanetics, więc troszkę spalonych kalorii


Znów tak mało kalorii, pewnie Was interesuje dlaczego w moim bilansie są małe grzeszki. To nie żaden napad, nad wszystkim kontrolowałam. Miałam strasznie apetyt na słodkie, więc postanowiłam,że raz na jakiś czas można. Może prowadzę cheat day?  Jeszcze to przemyślę.


Trzymajcie się kochane!:*

czwartek, 7 sierpnia 2014

2.

Hejo!

Dzień bardzo miły, zwykły, ale to czyni go wyjątkowym. Nic specjalnego się nie działo, po południu wyszłam z domku, nic ciekawego. Później pograłam z moim bratem w coś na kształt badmintona, takie rakietki bez siatki i zamiast lotki piłeczka. Kalorii troszkę spalonych.
Bilans dobry, choć mały. Hipokryzja, że piszę, że moje bilanse będą w granicach 900-1250kcal, a są dużo mniejsze, ale jakoś nie mam apetytu. Tzn., nie apetytu, ale zapominam jeść, haha. Może to i dobrze? Nie wiem.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-wafle zytnio-ryzowe(100)
-kawa(20)
Kolacja:
-spaghetti(220)

Razem: 640/900kcal

Lecę Was odwiedzić, kochaniutkie.:*

Trzymajcie się!

środa, 6 sierpnia 2014

Nowy początek-1.

Heeeeeej!

Wracam po 2 tygodniowej nieobecności. Stęskniłam się troszkę za Wami, za czytaniem Waszych postów, ale ta przerwa była dla mnie bardzo dobra. Mam nadzieję, że znów mnie przyjmiecie i z chęcia będziecie mnie odwiedzać.
Pierwszy tydzień po prostu musiałam trochę odpocząc od bloga, nie zawałalam, limity były takie jak powinny. Było wszystko wspaniale. Natomiast drugi tydzień spędziłam na wakacjach na Korfu. Dzisiaj wróciłam do domu o 6 nad ranem. Było genialnie! Jadłam co chciałam, all inclusive i te sprawy. Piłam cole. Podsumuwając piłam i jadłam co chciałam. Wszystko to było zaplanowane, zero wyrzutów sumienia. Nie widać,żebym przytyła, a wręcz przeciwnie, wydaję mi się, że w końcu troszkę się naprawił mój metabolizm.
Zakładam sukienki, krótkie spodenki, krótkie bluzki, biegałam w samym stroju kąpielowym i się nie przejmowałam. Jestem przecież normalna, nie za chuda, nie za gruba. Motywowało mnie to, że faceci się uśmiechali, grecy zagadywali, jeden nawet zaprosił mnie na koktajl, ale odmówiłam, do teraz tego żaluję. Tak mnie jakoś wybudził z mojego myślenia o niczym podczas słuchania muzyki. Nie kontrolowałam nad tym co mówię, tymbardziej po angielsku, no cóż. Chcę przekazać, że nie wyglądam jakoś źle, skoro przyciągam facetów. Nie to, że moja samoocena jest mega wysoka, po prostu jestem ze sobą szczera.
Mam pięknie opalone ciałko, wszystko jest piękne. W ogóle, spotkałam tam Peję, haha! Nie jestem jego fanką, bo nie słucham tego rodzaju muzyki, ale z nim rozmawiałam(on nie wie, że ja wiem kim on jest) i moja rodzina, on ma córkę w wieku mojej siostry i tak wyszło. Bardzo sympatyczny, naprawdę. Jaki ten świat jest mały.
Niestety, musiałam wrócić do Polski i powiem Wam szczerze, jak wróciłam coś mi się włączyło,że nie mogę tyle jeść i wgl. Tam byłam szczęśliwa, nie liczyłam czasu, nie patrzyłam nic na zegarek, a czas leciał tak prędko. Ehhh, no cóż, coś co piękne się szybko kończy. Zresztą, nie przesadzajmy, tutaj nie jest jakoś okropnie.

Tytuł posta: Nowy początek-1. Tak, nowy początek. Ustawiam limity max.900-1250kcal. Odżywiam się zdrowo, będę uczęszczać na zumbę(zamierzam wykupić karnet), myślę nad callanetics. Ogólnie dużo sportu, zdrowe odżywianie. Nie chcę się głodzić, nie chcę psuć zdrowia. Chcę po prostu być piękna i z zewnątrz i wewnątrz.
Dzisiejszy dzień pozytywny i pod względem bilansu i ogólnie.  Bilans bardzo malutki, ale jakoś tak, nie wiem dlaczego, teraz dopiero podliczyłam.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(260)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół z makaronem(200)
-kawa(30)
Kolacja:
-kromka chleba z masłem i szynką(120)

Razem: 630kcal

Przepraszam za tak długi post, jeśli dotrwałyście jest mi bardzo miło. Napiszcie co tam u Was, jakieś nowe efekty? Niestety nie jestem w stanie przeczytac wszyściutkie posty każdej z Was,tylko te bierzące. Proszę, napiszcie o efektach, czy innych osiągnieciach.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się, kochane.:*

środa, 23 lipca 2014

27 dzień.

Hej!
Dzień bardzo miły. Byłam na angielskim, załozyłam tą nową sukieneczkę, po drodze się oglądało za mną tyle faceetów! POważnie, hahahhah.:D
Miałam zajęcia z austrylijką, więc genialnie.
Z dietą ok, dzień zaliczony.

Bilans:

Śniadanie:
- placuszki bananowe z dżemem morelowym(300)
II śniadanie:
-dwie kromki chleba z masłem(200)
-kawa(20)
Obiad:
-mini rogalik z budyniem(100)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(280)

Razem:900kcal/900kcal
+spalone 160kcal jazda na rowerze

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się.:*


wtorek, 22 lipca 2014

26 dzień.

Hej!
Dzień bardzo, bardzo miły. Byłam na zakupach, kupiłam sobie sukienkę, stanik, t-shirt i pasek. Sukienka jest wspaniała, mm!
Na zakupach również byłam w sukience. Nie żebym popadała w samozachwyt, ale zwracałam uwagę facetów, haha.
Dzisiaj usłyszałam bardzo miłe słowa od mamy i taty, mama powiedziała: no, ale z Malwiny się robi ładna dziewczyna, nie? Super laska! a tata: dokladnie, od jakiegoś czasu tak. Miło usłyszeć coś takiego, ahh.
Bilans leciutko przekroczony, o 20 kalorii, ale dzień i tak zaliczam. Tymbardziej,że na zakupach musiałam spalić sporo kalorii, ciągłe przymierzanie, chodzenie, gonienie za siostrą, noszenie siostry, haha.

Bilans:

Śniadanie:
-omlet na słodko(240)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(20)
-kawałek rogala(100)
Obiad:
-rosół(150)
kawa(20)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(270)

Razem: 820kcal/800kcal

Lecę Was odwiedzić!
Trzymajcie się!:*

poniedziałek, 21 lipca 2014

25 dzień.

Hej!
Dzień całkiem fajny, mam dobry humor, więc z pewnością wspaniały! Byłam na angielskim, nawet spoko. Potem sobie poszłam na spacer z przyjaciółką,obgadałyśmy tyle spraw. Lubię takie spacery, szczególnie z osobą, z którą mogę o wszystkim porozmawiać.
Wiecie co? Chyba widzę efekty, naprawdę. Wydaję mi się, że mam szczuplejsze nogi, większa jest przerwa pomiedzy udami. Cieszę się! Mam jeszcze 8 dni, a to kupa czasu!
Jutro jadę na 99 procent na zakupki jakieś. Może akurat coś fajnego dla siebie znajde. Oby!
Bilans całkiem, całkiem.:D

Bilans:

Śniadanie:
-ciemna bułka z dżemem morelowym własnej roboty (300)
II śniadanie:
-lód Oreo(110)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół(150)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(280)

Razem:  860kcal/900kcal
+ jazda na rowerze,spalone: 181 kcal
   spacer,spalone: 228kcal
razem: 409kcal


Lecę Was odwiedzić.
Powodzenia.:*

niedziela, 20 lipca 2014

24 dzień.

Hejoo!
Dzisiejszy dzień jest lepszy. Zmieniłam pewne rzeczy. Nie wchodzę na wagę, od dnia dzisiejszego tylko centymetry! Zmierzyłam się wszędzie.
Wczorajsza waga tyle pokazywała, ale to coś chyba nie tak, nie wiem dlaczego. Mama dziś zauwazyła,że w sukience, którą miałam jakoś z 3 tygodnie temu ostatnio do dziś mam szczuplejsze nogi. SAMA MI TO POWIEDZIAŁA!:D Tata powiedział,że ładnie wyglądam. Koleżanka, która nigdy mnie nie widziała w tej sukience powiedziała, że jest ładna. Kiedyś przyjaciel powiedział mi, że jeśli ktoś mówi,że ma się ładną rzecz to musi na nas dobrze leżec i musimy super wyglądać. Może coś w tym jest?
Zaczęłam mame dopytywać czy jak byliśmy na wakacjach we wrzesniu 2013 miałam szczuplejsze nogi. Powiedziała, że miałam grubsze! Takie słowa mottywują. Tak samo, że w domu załozylam dziś takie spodenki,w  których się mojej mamie nie podobałam, mówila,że średnio w nich wyglądam, a dziś do mnie, że bardzo fajnie, ja na to,że przecież Tobie się w nich nie podobałam, a mama, że teraz wyglądam super! Może to waga coś fiksuje, a ja się naprawdę zmieniam? Jestem pełna nadziei!
Usuwam rubrykę z celami, kilogramy dla mnie nie istnieją.
Czuję się wspaniale, naprawdę. Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia, one też odegrały dużą rolę na mój humor. Jesteście takie kochane!:)

Bilans:

Śniadanie:
-2 jajka(130)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lód Magnum(260)
-kawa(20)
Obiad:
-kawałem mięsa z grilla(100)
-kawa(20)
Kolacja:
-owsianka(180)

Razem: 730kcal/1150kcal
+spacer, ok. 150 kcal spalone

Podliczyłam i nie dowierzam jaki malutki!

+Anna, dziękuję,że uświadomiłaś mnie o tych ćwiczeniach callanetics! Myślę nad ich robieniem. Muszę jeszcze przemyśleć, ale bardzo mnie zaciekawiły.
+Annie Meow, ważyłam się o stałej porze, rano, na czczo, więc wiesz.:D
+Hana Koasu, piję bardzo mało płynów. Próbowałam w siebie wmuszać, ale zawsze jakoś nie wychodzi. Piję 2/3 kawy, ale ona chyba nawet nie nawadnia, z 3/4 herbaty na tydzień(mama zawsze robi, a ja zapominam wypić) i dziennie zazwyczaj szklankę/dwie wody mineralnej. Chyba,że po jakimś wysiłku to myślę, że 0.75l/1l, więc bardzo malutko.

Wybaczcie za ten nieco chaotyczny wpis, haha.
Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, kochane!

sobota, 19 lipca 2014

23 dzień.

Hej.
Dzisiejszy dzień byłam pewna, że zacznę go wyjątkowo wspaniale. W nocy się zastanawiałam, wejść na wagę, czy nie wejść. Doszłam do wniosku, że wejdę. Przecież czego mogę się bać jak nic nie zawalałam? Wszystko szło idealnie, zawsze mieściłam się w bilansie, w każdym dniu nie brakowało aktywności, było znakomicie. Weszłam, patrzę i nie dowierzam. Nie, nie jest dobrze. Jest 55 kg. Jak?! Kto mi powie dlaczego? Może to kwestia tego, że kończy mi się okres? Może to dzięki zumbie tłuszczyk zmienia się w mieśnie i dlatego jestem cięższa? Może próbuję się pocieszyć? Może po prostu zawsze muszę być raczej tą lekko "pulchną"?  Za 10 dni wyjeżdzam, a jaka jestem? Może minimalnie szczuplejsza, MINIMALNIE. To prawie nic. Miało być tak pięknie. Miały to być moje pierwsze wakacje, w których będę się czuć komfortowo. Miało być tak pięknie. 10 dni... może to całkiem dużo, by jeszcze coś osiągnać? Nie poddam się. Będę walczyć. Będę walczyć o wspaniałą sylwetkę. Muszę.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(290)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(30)
Obiad:
-makaron z suszonymi pomidorami(270)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(200)
-3 wafle pszenno-ryzowe(60)

Razem: 870kcal/1150kcal


+ Ma może z Was któraś air maxy thea albo choćby zwykle? Pare dni temu zakupiłam i czekam, aż przyjdą, ale zastanawia mnie czy wyszczuplają nogę, wiecie może? Wstawiam linka,jakbyście mogły to ocencie czy mogą wyszczuplić. Będę wdzięczna.
http://www.stylepit.pl/nike-czarny-wmns-nike-air-max-th-240269-4?source=SearchPage


Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się!




piątek, 18 lipca 2014

21 dzień/22 dzień

Hej!
Przepraszam,że ani nie napisałam, ani Was nie odwiedziłam, ale cały czas nie mam czasu, pomimo, że są wakacje. A to robię to, a to idę tam i tak zapominam.
Wczorajszy dzień bardzo miło, byłam na angielskim. Bilans malutki, ponieważ 510/950. Jakoś nie miałam ochoty jeść, czego efekty są w dzisiejszym dniu, ale spoko, nie zawaliłam.:D

Dzisiejszy dzień równie wspaniały, godzinkę temu wróciłam z Zumby, wykąpałam się i w końcu znalazłam czas na bloga. Muszę przyznać,że się wkręciłam w to, to jest wspaniałe. Od razu po tym czuję się lepiej, daję mi tyle pozytywnej energii. Hmm, dziś mnie bardzo kusi do jedzenia, to właśnie ten efekt wczorajszego bilansu, ehh, ale jakoś się zmieściłam. Ledwo, bo ledwo, ale jest.

Bilans:

Śniadanie:
-1.5 jajka (90kcal)
-kromka chleba z masłem(100)
II śniadanie:
-lód Magnum(260)
Obiad:
-łosoś (200)
-sałatka(50)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(290)

Razem:990kcal/1000kcal
+spalone Zumba ok. 500kcal

Usunęłam w końcu weryfikację obrazkową, tak jak prosiłyście!:)

Co do ważenia, na pewno się zważe, ale jestem w trakcie okresu, więc same rozumiecie.:D

Lecę Was w końcu odwiedzić.
Trzymajcie się, kochane.:*

środa, 16 lipca 2014

20 dzień.

Hejo!
Dzis wpis na szybko, bo piszę na komórce.  Dzień fajny, byłam na angielskim, mialam zajęcia z australijką, wiec super. :D
Z dietą ok, choc miałam dziś malutki napad, ale spokojnie wszystko opanowane, skończyło sie tylko na 7 malych biszkopcikach.:D

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem (290)
-kawa (20)
II śniadanie:
-lód (130)
-kawa (20)
Obiad:
-1,5jajka (90)+ kromka chleba z masłem (100)
Kolacja:
-7biszkopcikow (70)
-2 wafle zytnio-ryzowe (40)

Razem:760kcal/900kcal
+spalone: 260kcal ( jazda na rowerze+spacer)

Jutro, a w zasadzis dziś Was poodwiedzam, bo padam, a zresztą na komórce niewygodnie.

Trzymam za Was kciuki, powodzenia. :*

wtorek, 15 lipca 2014

18 dzień/19 dzień.

Hej!
Przepraszam,że wczoraj nie pisałam, ale jakoś nie miałam sił, po prostu poszłam spać. Dzień dość udany,  byłam na angielskim, bilans udany,ponieważ 870kcal/900 kcal + spalone łącznie 241 kcal(jazda na rowerze+spacerowanie).
Dzisiejszy dzień bardzo, bardzo miły. Do południa byłam na zakupach, kupiłam sobie strój kąpielowy, całkiem dobrze w nim wyglądam, wg mamy też, więc coś w tym musi być!:D
W zasadzie to dwa drugi taki tani, ze 150 na 50 i wzięłam tymbardziej,że całkiem fajnie leży.
Kupiłam również sobie stanik sportowy w H&M, baardzo fajny. Wrócilam do domku, zjadłam i na zumbe.
Było genialnie,ale też dała większy wycisk niż w sobotę, ale dawałam sobie spoko radę.
Pamiętacie o tym facecie z angielskiego co tak podrywał i wgl? No to dziś, czekamy na instruktorkę na siłowni, patrzę, a on tu idzie! Hahahahhaah, on mnie po prostu prześladuje, haha.:D
Bilansik udany, ćwiczenia są, czego chcieć więcej?

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki(300)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(20)
Obiad:
-ziemniak(60)+kawałki kurczaka(60)
-kawa(20)
Kolacja:
-bułka z dżemem morelowym własnej roboty(300)

Razem: 780kcal/800kcal
+spalone: Zumba, ok. 500kcal

Muszę Wam się przyznać, że do tego dżemu mam taką słabość. Moja babcia przywiozła, on jest tak pyszny, ale raz do czasu nic się nie stanie, tymbardziej, że wiem co w nim jest.:D

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, powodzenia!:*

niedziela, 13 lipca 2014

17 dzień.

Hej!
Na początek chciałam Wam bardzo podziękować za życzenia, jesteście wspaniałe!:)
Dzień bardzo miły, do południa siedziałam w domku, trochę pomogłam mamie z prasowaniem, cały czas w zasadzie coś robiłam, zero nudy. O 19 wyruszyłam na rowerek z przyjaciółka. Bylo całkiem fajnie,  jak to zawsze w sumie.  Hmm, dość miły dzień.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(270)
-kawa(20)
II śniadanie:
-jogurt(115)
-wafle żytnio-ryżowe(100)
-kawa(20)
Obiad:
-dwa kotlety z kurczaka(220)
-kalafior(nie wliczam)
-kawa(20)
Kolacja:
-2 małe jajka na miękko(120)

Razem: 895kcal/1150kcal
+ jazda na rowerze 24.03 km, spalone: 521 kcal

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, kochaniutkie!:*

sobota, 12 lipca 2014

16 dzień.

Hej, kochane!
Dzisiejszy dzień jest po prostu jeden z lepszych, które przeżyłam w całym swoim życiu. Nie wiem co go aż tak czyni wyjątkowym, ponieważ nic aż tak się nie działo, wszystko zwyczajne. Jak to mówią, piękno polega na prostocie. Coś w tym jest.
A więc o 9.00 wyruszyłam z domku rowerkiem na zumbe. Na zumbie było po prostu GENIALNIE! Byłam cała mokra, lało się ze mnie, ale to jest w tym wszystkim najbardziej piękne. Pomimo, że nie lubię takiej muzyki to tańczyło się po prostu super. Wiem, że to nie będzie mój pierwszy i ostatni raz. Mojej przyjaciółce też się bardzo spodobało i w planach mamy się wybrać we wtorek. No po godzince zajęć śmignełam rowerkiem do domu, kolejne spalanie kalorii!
Przed wyjściem wypiłam wodę z łyżeczką octu jabłkowego. Czegoś tak obrzydliwego i śmierdzącego nie miałam od dawna w ustach, haha, ale w końcu czego się nie robi, by być pięknym. Oczywiście, będę pić, może się przyzwyczaję, oby!
Następnie udałam się na taki piknik mojego taty z firmy, no i tam trochę zjadłam, w sumie nie wiem dlaczego ale nie mam ani trochę wyrzutów sumienia. Po 1 stwierdziłam, że dużo spaliłam, po 2 dziś mam urodziny, po 3 wczorajszy bilans wyniósł bardzo malutko. Może część z Was twierdzi, że szukam wymówki, ale tak nie jest. Po prostu to ja chcę rządzić swoją dietą, a nie, że ona będzie rządzić mną. Nie na tym to wszystko polega.

Wróciłam i po 20 minutach wyruszyłam rekreacyjnie na rowerek,23,5 km przejechane, o tak! Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, faceci zaczepiali. To chyba przez to, że czułam się tak niesamowicie i nabrałam jeszcze większej pewności siebie, tak mi się wydaję. Wróciłam o około 20.30, zrobiłam sobie włosy olejkiem rycynowym, poodkurzałam(kolejny wysiłek!), pogadałam z rodzinką i poszłam się kąpać i tak już leże w łózeczku przygotowana do spania po tak wspaniałym dniu.

Bilans:
- jogurt(120)
-płatki z mlekiem(260)
-kawa x2(40)
-hot-dog(330)
-filet z kurczaka(130)
-muffinka(120)

Razem: 1000/1150
spalone:
-zumba(ok.450kcal)
-łącznie jazda na rowerze  33.82 km (753kcal)
razem:1203 kcal

Pomimo wszystko dzień zaliczam na zielono, w bilansie się zmieściłam, kalorii spaliłam mnóstwo. Czego chcieć więcej?:) Lecę Was odwiedzić.

 Trzymam za Was kciuki, powodzenia.:*

piątek, 11 lipca 2014

15 dzień.

Hej!
Dzień jak to zwykle bardzo pozytywny. Mam wspaniały humor,wszystko idzie tak jak trzeba. Jest po prostu pięknie! Dawno tak nie było, może to dzięki blogu? Bilans troszkę dziś mały, jakoś nie mam apetytu.

Jutro wybieram się na zumbę, na 10.00. Jest to mój pierwszy raz, więc mam nadzieję, że będzie wspaniale. Ide tam z koleżanką, razem zawsze raźniej. To będzie wspaniałe rozpoczęcie dnia, szczególnie, że jutro będę o rok starsza. Liczę na to, że ta godzinka czy tam półtora rano sprawi, że reszta dnia będzie wyjątkowa.
Co sądzicie, powinnam coś zjeść przed zumbą?

Zakupiłam dzisiaj w rossmanie ocet jabłkowy.  Anna, jestem bardzo chętna na takie "doświadczenie"! Z tym,że będę mieć małą przerwę pomiędzy 29.07-5.08, ponieważ jadę na wakację i pewnie octu nie wezmę.:/ Ale jak najbardziej mogę się podjąć! Zaczynamy od jutra? Może jeszcze któraś z Was jest
chętna?:)

Bilans:

Śniadanie:
- placuszki (200)
-kawa(20)
II śniadanie:
-wafle ryżowe(60)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół (120)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-koktajl(100)
Kolacja:
-pół kromki chleba z serkiem wiejskim(50)

Razem:
590kcal/1000kcal

Lecę Was odwiedzić. Powodzenia kochane:*

czwartek, 10 lipca 2014

14 dzień.

Witajcie,kochane!
Dzień jak zwykle, wspaniały. Byłam na angielskim, miałam dziś lekcję ze wspaniałym lektorem, super prowadził, genialny akcent i ogólnie. Widzę już efekty nauki i to jest piękne.
Z dietą idzie też mi dobrze idzie, nie zawalam, to Wy mnie tak motywujecie i z całego serduszka Wam za to dziękuje.

Bilans:

Śniadanie:
-jogurt z granolą(280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-wafle pszenno-ryżowe(150)
-kawa(20)
Obiad:
-tortellini(300)
-koktajl(100)
Kolacja:
nic

Razem: 870/950
spalone na rowerze: 177kcal

Właśnie mam dwa pytanka.
 1. Czy ocet jabłkowy faktycznie pomaga w zrzuceniu zbędnych kilogramów?
 2. Czy po zumbie są dobre efekty? Ktoś może ma jakąś przygodę z nią?

Jeśli wiecie i chciałybyście się ze mną podzielić to byłabym bardzo wdzięczna.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się, kochane.:*
                                     

środa, 9 lipca 2014

13 dzień.

Hejo!
Dzisiejszy dzień minął mi przecudownie, w sumie nic szczególnego się nie wydarzyło, niby dzień jak codzień, ale cudowny!
Hmm, do południa siedziałam w domku, znów się opałam, dziś godzinkę, zrobiłam mega pyszny koktajl z borówek, malin, jagód i czerwonych porzeczek, mmm, wszystkim smakowało. Na 18 pojechałam rowerkiem na angielski. Jechałam w deszczu z założoną reklamówką na głowie. Wyglądało to kominicznie, ale nie chciałam mieć mokrych włosów, bo zrobią mi się loki. W zasadzie troszkę się zrobiło, a tyle prostowałam.:<  Dziś miałam zajęcia z tak wspaniałym lektorem, nieco słodkim, bo nieśmiały troszkę. Strasznie się śmialiśmy, wspaniale. Facet, o którym Wam wspominałam co tak podrywał, dziś powiedział, że gdybym nie była rowerem to by mnie chętnie odwiózł do domu, bo taka ulewa, hmm. No, ale jechałam w deszczu, już bez reklamówki, bo do domu to co się będę przejmować. Było wspaniale, czułam taka wolność. Niby zimno od deszczu, ale mimo wszystko wspaniale. Może jestem dziwna, ale kocham jezdzić w takich warunkach, kiedy nigdzie się nie śpieszę, tak dla relaksu jakby. W domku się przebrałam, coś przegryzłam i poszłam do koleżanki z przyjaciółką, Nagadałyśmy się i tak jakieś 15 min temu wróciłam do domku. Lubie takie dni, niby zwykle, ale mimo wszystko mają w sobie to coś.

Bilans:

Śniadanie:
-bułka z masłem i szynką(310)
-kawa(20)
II śniadanie:
-3 wafle pszenno-ryżowe(60)
-kawa(20)
Obiad:
-koktajl (100)
-kanapki(210)
Kolacja:
-jogurt(115)

Razem: 835/900

Zmieściłam się idealnie, nie za dużo, nie za mało. Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się.:*


wtorek, 8 lipca 2014

12 dzień.

Hej, hej!
Dzisiejszy dzień spędziłam bardzo miło, pomimo tego, że praktycznie cały czas siedzialam w domu. Po prostu mam humor i to jest piękne!
Dziś się opalałam, bo przecież niedługo kiedy będzie się mieć szczupłe nóżki trzeba też mieć opalone!
Od jakiegoś czasu wydaję mi się, że patrzę inaczej na świat. Zauważam szczegóły, nawet te najmniejsze, a radość sprawia mi nawet śpiewający ptaszek. Ten ptaszek sprawia, że dzień staję się dniem udanym. Życie jest jednak piękne, jest tyle pięknych rzeczy, ale trudno je ujrzeć. Dlaczego? Jesteśmy zaślepieni problemami oraz innymi i rzeczy pięknych nie zauważamy. Nie chcę być zaślepiona dietą. Owszem, chcę ją mieć, bo chcę schudnąć, to jest mój cel, ale nie może to być ponad wszystko. To ma być tylko dodatek, po to, aby ulepszyć życie. Nie chcę wpadać w obsesję, nie chcę myśleć o niej 24/7. Nie chcę i nie będę. Nie. Wiele z Was ma jako priorytet schudnięcie( nie mówie o wszytskich), ale czy to dobrze? Czy to nieważne, że ma się kochającą rodzinę? Że jesteśmy dla kogoś ważni? Że możemy widzieć, słyszeć, chodzić? Bardzo ważne, ale nie doceniamy tego. Bóg nas stworzył, obdarzył nas wieloma talentami, a przede wszytskim większości z nas zdrowiem, a my narzekamy, a co gorsze niszczymy to zdrowie, które dostaliśmy od Boga z miłości- za darmo. Jesteśmy niewdzięczni. Jesteśmy cholernymi egoistami, których obchodzi własny tyłek, bo przecież najważniejsze być chudym. Jak się już nie będzie to koniec świata, przecież zdolność chodzenia, patrzenia, słyszenia to co to jest. Przecież to musi być i koniec. Nie, nie musi, ale większość z nas to ma. Czy to już wystarczająco nie czyni nas wyjątkowymi?

Bilans:

Śniadanie:
- płatki z mlekiem (290)
-kawa(20)
II śniadanie:
- wafle ryżowe(40)
Obiad:
-spaghetti(300)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-lód(110)
Kolacja:
nic

Razem: 780kcal/800kcal

Trzymajcie się, powodzenia.






poniedziałek, 7 lipca 2014

11 dzień.

Hej kochane, wybaczcie, że tak późno piszę, ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu. Dzień minął genialnie, jak to zawsze zresztą. Z dietą wszystko ok, z humorem też. No może mogłoby być trochę chłodniej, takie upały sprawiają, że nie chcę mi się nic robić, no ale wszystkiego nie można mieć.
Założyłam dziś sukienkę! Czułam się bardzo pewnie i podobałam się sobie.
Byłam na angielskim, miło jak zawsze.
W sumie to już nie wiem co pisać, to z powodu zmęczenia,weszłam szybko na lapka napisać posta, pooglądać Wasze blogi i spać. Nie będę już Was zanudzać.

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki bananowe(200)
-kawa(30)
II śniadanie:
- kanapki (260)
-kawa (30)
Obiad:
-trochę kalafiora(30)
-kawa (30)
Kolacja:
-3/4 jogurtu(90)
-kanapka z masłem i szynką(150)

Razem: 820/900
190 kcal spalone na rowerze

Dziś bilans wyszedł wspaniały, nie chcę jeść połowy z tych 900. Po to jestem na HSGD i mam takie limity, żeby się ich trzymać.

Lecę Was odwiedzić. Trzymajcie się kochane.:*

 P.S. Któraś z Was ponawiała pytanie o tą stronę z perfumami dziś już nie napiszę, bo nie pamietam, a nawet nie mam się kogo spytać, ponieważ wszyscy śpią. Jutro postaram się napisać.




niedziela, 6 lipca 2014

10 dzień.

Hej!
Na sam początek dziękuję Wam za te wspaniałe komentarze pod wczorajszym postem. Miło się czyta, że pomimo mojej małej wpadki nadal mnie wspieracie i pomagacie, to daję mi jeszcze wiekszą motywację!
Dzisiejszy dzień minął można powiedzieć, że bardzo dobrze. Byłam za miastem, miło spędziłam czas. Jak przyjechałam byłam wykończona, przez ten upał.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był ciężki, cały czas mnie do czegoś ciągneło, wiecznie głodna, ale jakoś dałam radę i bilans nawet wyszedł nie za wysoki. Zawsze po dniu takiej jakby małej porażki tak mam, ale jakoś trzeba sobie dawać radę, trzeba być silnym. Jutro poniedziałek, a to jest zawsze dla mnie ogromna motywacja!
Bilans jest nietypowy, każdy posiłek jest na niewiadomo na co, więc napiszę tylko co zjadłam.

Bilans:

- kromka chleba z szynką(140)
-2 suszone pomidory(40)
-kawa x2(40)
-rosół (130)
-pół mini kotleta bez panierki (40)
-lód śmietankowy (100)
-pare plasterków salami(40)
- 2 wafle ryżowe(40)

Razem: 570/1100

Mało w sumie. Pewnie się dziwicie co robi lód w moim bilansie, już Wam tłumaczę. Gdy byliśmy po za domem to miałam do wyboru drożdzówka albo lód, bo przecież "musisz coś zjeść". No i wybrałam loda, specjalnie śmietankowego, beż żadnych czekolad, ani nic. Nie sprawdziłam ile ma kalorii, ale coś pewnie koło 100.  Lepsze to niż drożdżówka, która ma pod 300.


Jedna osoba mi dziś powiedziała coś bardzo miłego, mój tata. Powiedział, że schudłam, zapytałam się gdzie, a on odpowiedział, że wszędzie i nogi, i brzuch, i ogółem w ramionkach się zrobiłam drobniejsza. Mmmm, to mi się podoba!

Przepraszam,że ten i poprzedni post może nie pryska super energią i optymizmem, choć w sumie nie ma zmian w moim humorze. Postaram się to zmienić, w końcu jutro poniedziałek! Nie chcę Was dołować, kiedy czytacie moje posty, o nie! Jutrzejszy dzień zaliczę wszystko ładnie, 4/5 posiłków i będę tryskać energią. Obiecuję Wam to!

Lecę Was odwiedzić. Pamiętajcie trzymam za Was wszystkie kciuki i będę zawsze wspierać. Powodzenia!:*
\

sobota, 5 lipca 2014

9 dzień.

Hej.
Humor mam dobry, jak zawsze, choć może i mogłby być lepszy? Zaraz się dowiecie dlaczego. Ogółem wyprawiałam imieninki i zmieniłam plany, zamiast do pizzerii poszłyśmy do takiego baru/restauracji, nie wiem czy to był dobry pomysł, no ale cóż. Na prezent dały mi dietetyczne babeczki, na cukrze brzozowym itd. W sumie fajny prezent, taki od serca, bo włożyły w to dużo pracy. Specjalnie dla mnie dietetyczne, kochane.
Pojechałyśmy tam rowerami,  a przed specjalnie nie jadłam obiadu. W bilansie się niby zmieściłam, choć czuję wyrzuty sumienia i to bardzo, ale mimo wszytsko zaliczam dzień na zielono. Wiecie dlaczego? po 1, że no zmieściłam się, a po 2, pisałam z koleżanką właśnie tą i mowię, że mam wyrzuty sumienia, a ona:" aaa tam! najważniejsze są wspomnienia!". Ma rację, mam wspaniałe wspomnienia, miło spędziłam czas, zrobiły taki fajny prezent. Bycie chudym jest trochę próżne, ale nie myślcie sobie, że z tym skończę. Nie skończę, póki nie osiągne celu. Może już taka muszę być, próżna? Nie chcę by ten post był dołujący, chcę Wam przesyłać dobrą energię każdym razem, w każdym słowie. Pomimo małych wyrzutów sumienia i tak jestem dumna z siebie. Przecież muszę być silna. Zresztą napadem tego nie można nazwać, bo kontrolowałam nad tym. Miałam nie zjeść tych cholernych, diettetycznych babeczek, które dla mnie przygotowały? Nie można aż tak. Nie można dla diety sprawiać innym przykrości. Nie można być egoistką. Nie byłabym sobą, gdybym coś takiego zrobiła. Po prostu nie jestem taka.
Nie chcę pisać postów, że zawaliłam, ale przecież ja tego nie zrobiłam. Może uważacie inaczej. Ja się czuję w sumie dobrze, może trochę wyrzuty, ale mimo wszytsko dobrze. Jak na jakiś czas można, tymbardziej na imieniny, raz w roku. Sądzicie właśnie, że próbuję sie pocieszyć? Nie, po prostu trzeba być dla siebie wyrozumiałym to po pierwsze, po drugie dieta nie może mnie zniszczyć, ona ma mi pomóc,a ja robię wszystko, żeby tak było. Jutro może zjem połowę limitu, bo podejrzewam,że waga mogła skoczyć od takich niezdrowych i wróci do normy.

Bilans:

Śniadanie:
-koktajl(jogurt+truskawki)(60)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lody (220)
Obiad:
-tosty z domową konfiturą(350)
-koktajl brzoskwiniowy malinowy(100)
Kolacja:
-2 babeczki(150)

Razem: 900kcal/1100kcal
+jazda na rowerze 12.23km, wg. Endomondo spalone 268 kcal

Moja mama dała nam jeszcze lody, jak przyszły do mnie koleżanki. Na szczęście przyszła moja siostra i całego mi zjadła, o tak!

Lęcę Was odwiedzić. Trzymam kciuki za Was wszystkie.

piątek, 4 lipca 2014

8 dzień.

Witaaaaajcie, dzień rozpoczął mi się bardzo, bardzo miło, dzięki niezwykłym cyferkom... Zapewne domyślacie się jakie to cyferki, a więc I cel osiągniety- 54.3 kg! Dziękuję przede wszystkim Wam bez Was nie osiągnełabym tego, to Wy dajecie mi motywację, jesteście moją motywacją! Cholernie się cieszę i mam coraz to większą motywację!
Dzisiaj mam imieninki i mam kochanych rodziców, bo wiedzą, że się odchudzam i mama powiedziała mi: "Chciałam Tobie kupić tort, jak to zawsze robimy, ale wiem, że się odchudzasz, więc kupiłam Tobie kolczyki!" To chyba największy prezent, haha. Może Wam się to wydać dziwne, nie wiem, ale podoba mi się to, że i mama mnie wspiera. Jeszcze mam zamówić sobie perfum na internecie, bo nie wiedzieli jaki. Wiecie, że jest taka strona, kurczę nie pamietam jaka, ale perfumy typu Armani, Burberry, Coco Chanel i inne z takich droższych są wiele tańsze niż np. w Sephorze? No i właśnie któryś z tych zamówię. Nie uznawajcie mnie za jakąś paniusię, ale wolę takie perfumy, bo są najtrwalsze i wgl. Już wiele miałam i byłam zawsze zadowolona.
Jutro wyprawiam imieninki dla moich dwóch koleżanek, mamy taką tradycję, że zawsze do pizzerii, ale.. Ja wcale nie zamierzam jeść pizzy. Mam wymówkę, że nie mogę, bo mnie bolą zęby z powodu wizyty u ortodonty. Gdybym jej nie miała, to by mi zaczęły mówić, że przesadzam, że pewnie za dużo kalorii, a ja nie lubię być w takich sytuacjach. Dzisiejszy bilans też jakiś super nie jest, ponieważ jak już wspomniałam bolą mnie ząbki, nie mogę gryźć. Jedzenie właśnie sprawia mi duży ból, więc nawet nie mam ochoty.
Ogólnie dzisiejszy dzień cały przesiedziałam w domku, ew. poszłam do siebie na ogród, haha. Jak to dobrze chodzić przez cały dzień w dresach, w byle jakiej kitce, bez makijażu. Co prawda, koleżanka chciała się umowić, ale nawet nie miałam ochoty.

Bilans:

Śniadanie:
-kaszka manna z zblenderowanymi truskawkami(150)
-kawa(20)
II śniadanie
-truskawki(20)
-kawa(20)
Obiad:
-spaghetti (300)
-kawa(20)
-koktajl truskawkowy(60)
Kolacja:
-wafel pszenno-ryżowy(20)

Razem: 610/1000

Co do obiadu czułam lekkie wyrzuty sumienia, trochę dużo, ale od razu po miałam dużo ruchu, specjalnie umyłam naczynia, potem pobawiłam się z siostrą na ogrodzie, co mnie trochę pociesza, ale ważne, że wmieściłam się w bilansie na spoko.

Przepraszam Was, że wczoraj od razu po dodaniu postu do Was wszytskich nie zajrzałam, ale po 2/3 blogach, które przeczytałam coś mi padło z internetem, nadrobiłam to dzisiaj w południe. Mam nadzieję, że dziś nie wyjdą  żadne trudności, bo właśnie lecę Was odwiedzić.

Trzymam za Was kciuki i powodzenia.:*

czwartek, 3 lipca 2014

7 dzień.

Witaajcie, kochane!
Dzień jak zwykle wspaniały. Byłam u ortodonty na zmianę drutu, co za tym idzie, że przez 3 dni jestem na samych jogurtach, kaszkach i podobnych. Co oznacza, że nawet gdybym się chciala skusić na czekoladę, ciastko, cokolwiek to nie mogę, bo nie jestem w stanie nic takiego przegryźć z powodu bólu zębów. Na szczęście nawet bez bólu mnie w ogóle nie ciągnie, nic, a nic, jestem z siebie bardzo dumna.
Z ortodonty wróciłam(jest oddalony 60 km od mojego miasta), odświeżyłam się i śmignęłam rowerkiem na angielski. Jak zwykle bardzo przyjemnie. Co do Pana wspomnianego wczoraj, to siedział obok mojej kolezanki na przerwie i się pytał czy moja grupa już wyszła, czy nie mają przerwy, czy jak. Hahaha, słodki.
Bilans mój jest dziś nietypowy, wszystko jakoś pomieszane i pewnie zbyt duży nie będzie, nawet nie miałam czasu liczyć ile kalorii, no ale cóż.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(260)
-kawa(20)
II śniadanie:
-2 kęsy jajecznicy(30)
Obiad:
-truskawki(30)
Kolacja:
- jogurt (115)
- mini kotlecik z kurczaka na zimno bez panierki (50)

Razem: 505kcal/900kcal
+jazda na rowerze 8km, wg. Endomondo spalone 178kcal

Tą jajecznice tylko tak spróbowałam od siostry, niby tak mało, a miałam tak cholerne wyrzuty sumienia.. Nie wiem dlaczego, no ale trudno. Truskawki na obiad, hmm, nie miałam czasu nic więcej jeść, ponieważ ledwo co przyjechałam od ortodonty to miałam 15 min i zaraz musiałam jechać.
W zasadzie teraz jestem trochę zawiedziona, że tak mało zjadłam, nie chcę mieć żadnych napadów. No trudno, teraz już jest za późno na jedzenie.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się.:*

środa, 2 lipca 2014

6 dzień.

Hej, hej, kochane!
Dzisiejszy dzień bardzo miło spędzony jak od paru dni, czyli wyśmienicie. Z dietą wyśmienicie, z nastrojem równie tak samo. Może to dziwne, że tak piszę, nie myślcie sobie o mnie jak o jakiejś zakochanej w sobie, haha, w którymś z poprzednich postów pisałam podobnie, ale od czasu nowego koloru włosów patrzy się na mnie więcej facetów. Jeśli jesteście jakieś troszkę zakompleksione, brak Wam pewności siebie, zróbcie jakąś zmiane, oczywiście pozytywną w swoim wyglądzie zewnętrznym, na mnie to działa super! Podobam się sobie, podobam się innym, genialne uczucie.
Dziś też byłam na kursie z angielskiego,na który pojechałam rowerkiem. Było fajnie, angielski jednak to super język. Jeżdzę tam z moją przyjaciółką, aczkolwiek ona jest na wyższym poziomie i nie jesteśmy w tej samej grupie. No i właśnie w jej grupie jest taki mężczyzna i dzisiaj tak mnie podrywał, no i kiedy rozmiawiałam na przerwie z przyjaciółką, on się dosiadł. Pytał się mnie czy też tu chodzę, na jakim poziomie jestem no i tak ogólnie. Następnie kiedy już wychodzimy, żegna się z moją przyjaciółką, a do mnie czy będę jutro, haha. Tak nieśmiało, w sumie słodko. To bardzo motywuje, że mogę się komuś podobać, naprawdę.
A właśnie, mały sukces! Ogółem noszę pasek do spodni, zawsze, pomimo, że mi spadają z rozmiaru 34( w zasadzie nie jestem super szczupła, a rozmiar 34 noszę:O) no i zawsze miałam na ostatnią dziurkę tak w sam raz, a dziś zauważyłam, że już bym mogła mieć na jeszczę nastepną, której oczywiście nie ma. Genialnie, tylko szkoda, że z ud mi trochę nie zeszło, a może tego nie widzę? No, ale małymi kroczkami do celu. Musi mi się udać. Właśnie i jeszcze tatuś stwierdził, że schudłam na twarzy, mmmmmm!
Dziękuję Wam za te komentarze, że Was motywuję i wgl. Miło mi coś takiego czytać, dzięki temu mam jeszcze więcej sił.:)

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem (280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-super mini kromka chleba z masłem (50)
-kawa(20)
Obiad:
-2 mini kotleciki z indyka z warzywami na parze(100)
Kolacja:
- koktajl truskawkowy(100)
-2 wafle pszenno-ryżowe(40)

Razem: 610kcal/900kcal
+ 7.59 km na rowerze, wg. Endomondo spalone 163 kcal

Lecę Was odwiedzić. Trzymajcie się kochane!:)

wtorek, 1 lipca 2014

5 dzień.

Witajcie kochane, w dzisiejszym dniu mam bardzo podobny humor jak wczoraj, czyli wspaniały. Do południa siedziałam w domku, potem wyszłam z przyjaciółką na rower, co prawda rekreacyjnie, ale zawsze jakiś ruch i tak zrobiłyśmy 18 km.  Z dietą idzie mi wspaniale, mieszczę się w limitach, nie mam żadnych napadów, zjem to co muszę i na tym koniec, staram się co 3h, ale różnie to wychodzi, bo czasem się przedłuża to 3 h. Podsumuwując i tak jest pięknie. To Wy mnie tak motywujecie, kiedy przyjdzie mi na coś zakazanego apetyt to sobie myślę:" Chwila, chwila, ale co ja napisze na blogu? Że zawaliłam? Że się poprawie? Że nigdy więcej tego nie zrobię? "Że co?" i nagle apetyt znika, może nie tyle co znika, ale nie jest tak nasilony, pewnie zjadłabym, ale nie potrzebuję tego, a dlaczego? To tylko kilkuminutowa rozkosz, a wielka krzywda dla mnie. Po co mi 5 min słodkiego smaku czekoladki w ustach, który za nim się obejrzę minie? Nie jest mi potrzebny. Jestem z siebie dumna, że nauczyłam się myśleć zanim zjem coś czego nie powinnam.
Dziękuję Wam za te pozytywne komentarze, że mi się uda, że będę szczupła, że osiągne swoje cele, że będę jeszcze szczęśliwsza. Każdej z Was za każde pozytywne słowo, za Wasze motywujące wpisy, po prostu za wszystko. Jak dobrze, że założyłam tego bloga, pozwoliłyście odnaleźć mi prawdziwą siebie.

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki bananowe(220)
II śniadanie:
-truskawki(nie wliczam)
-kawa(20)
Obiad:
-mały kotlecik z kurczaka bez panierki z warzywami (100)
Podwieczorek:
-koktajl truskawkowy (jogurt naturalny+truskawki) (130)
Kolacja:
-dwie kromki chleba z masłem i szynką(250)

Razem: 720 kcal/800 kcal

+przejechane 18 km na rowerze, wg. Endomondo spalonych 429 kcal

Lecę odwiedzać Wasze blogi. Powodzenia, kochane.:*

poniedziałek, 30 czerwca 2014

4 dzień.

Hej, dzisiaj dzień minął mi wręcz wspaniale. Byłam u fryzjera, od początku w planach było, żebym zrobiła sobie takie pasemka blond, jakby refleksy od słońca, ale postawiłam na ryzyko i walnęłam sobie więcej, prawie, że całe. Jestem blondynką i wiecie co? Czuję się tak wspaniale, odzyskałam jakoś pewność siebie. Czuję się piękna. Nie myślcie sobie, że jestem jakimś narcyzem, ale po prostu czuję się wspaniale. Z dietą idzie mi super, nowy kolor włosów, nowa ja. Jest pięknie, wierzę,że tylko schudnę i będę najszcześliwszą osobą na całej kuli ziemskiej! Jest po prostu pięknie, dawno nie miałam tak dobrego humoru,a przede wszystkim pewności siebie.
Dzisiaj pierwsza lekcja kursu z angielskiego, minęło calkiem spoko, podoba mi się. Jestem najmłodsza, srednia wieku wynosi z 35 lat, no, ale cóż idę się tam uczyć.

W te wakację dąże do wszystkich celów i jestem przekonana, że je osiągne. Schudne, nauczę się angielskiego, będę dbała o paznokcie, wlosy, skórę wszystko. Będzie pieknie. W sumie już jest, grunt to ciagnąć to tak, aby szczęście nigdzie się nie zagubiło.

W dzisiejszym bilansie na II śniadanie oraz obiad, mialam owoce i warzywa i wg HSGD nie powinnam wliczać, ale ja symbolicznie wliczę, nie czułabym się dobrze. Na kolację specjalnie zjadłam coś bardziej kalorycznego, ponieważ gdybym zjadła coś lżejszego to by było trochę za mało kalorycznie.

Bilans:
Śniadanie:
-płatki z mlekiem(260)
-kawa(20)
II śniadanie:
-truskawki(50)
-kawa(20)
Obiad:
-warzywa na patelni(pomidor, cukinia,papryka, seler naciowy)(70)
Kolacja:
-jogurt naturalny z granolą(270)

Razem: 690kcal/900kcal


Trzymajcie się, kochane!

niedziela, 29 czerwca 2014

3 dzień.

Witajcie, dzisiejszy dzień minął dość spokojnie w porównaniu do wczorajszego. O 13 byłam w kościele, resztę dnia spędziłam w domku, no i na spacerach, raz z psem, raz z mama i siostrą. Dzisiejszy dzień jest taki jakiś dołujący, tylko spać, to przez tą pogodę. Jadłam dziś tortellini, mama zrobiła jakąś nowość i musiałam zjeść, choćby z powodu, że nie chciałam jej zrobić przykrości, zresztą coś na obiad musiałam zjeść, a nie chciało mi się nic samemu robić. Ważne, że wmieściłam się w bilansie.

Bilans:
Śniadanie:
-jogurt naturalny z granolą i owocami(300)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lod Oreo(110)
-kawa(20)
Obiad:
-tortellini w sosie grzybowym(320)
-kawa(20)

Razem: 790kcal/1100kcal

Kolacji już nie jem, po tym tortellini do teraz czuje się nasycona. Lód też może nie był świetnym rozwiązaniem, ale od lodów nie potrafię się oduczyć. Podsumuwując jestem nawet zadowolona.

Trzymajcie się kochane.:*

sobota, 28 czerwca 2014

2 dzień.

Hej, dzisiejszy dzień minął mi niby dobrze, ale bardzo napięty był. O 8 musiałam wstać i pojechałam do kosmetyczki, o 13 pociąg do Poznania na zakupy. Jestem wykończona, strasznie mnie nogi bolą,tak dużo chodziłyśmy..., ale to i dobrze, trochę spaliłam zbędnych kalorii, bo troszkę się z przyjaciółką pogubiłyśmy, ale nareszcie w domku od jakiś 30 min. Kupiłam sobie tylko dwie bluzki, obie raczej krótsze, jedna w sumie bardzo krótka, ale w końcu jak schudnę będę pokazywać brzuszek, choć teraz już nie mam tak okropnego, bardziej moim koszmarem są uda,ale do czasu!  Mój bilans znajdujący się poniżej z dziś jest dość nietypowy. Tak swoją drogą babka w kasie na dworcu sprzedała nam złe bilety, choć mówiłyśmy jej chyba z dwa razy, zamiast szkolnych dostałyśmy studenckie, dlatego w drogę powrotną poszłyśmy wymienić i koleś kolejny raz dał nam zły, to się wkurzyłam i poszłam do niego i lekko jemu powiedziałam, a on na to, że nie będę go pouczać i coś tam, a ja się wkurzyłam i tak chamsko odeszłam. Irytują mnie tacy niezorientowani, niewiadomo o czym myślący ludzie, ale nic nie zrobię, a szkoda.

Bilans:
-placuszki bananowe(200)
-kanapka SUBWAY grillowany kurczak(305)
-kawa latte z McDonald(250)
-kawa(20)

Razem: 775kcal/1100kcal

Teraz przejrzę Wasze blogi i lecę spać. Trzymajcie się, dobranoc!:))

+ Może któraś stosowała z Was HSGD, jakie są efekty przez 30 dni?:)

piątek, 27 czerwca 2014

1 dzień.

Hej, na początek chciałam Wam podziękować za wszystkie motywujące komentarze. Nie spodziewałam się, że ledwo co założe bloga już znajdę wsparcie, dlatego dziękuję z całego serducha! Jesteście wspaniałe!

Hmmm, ogólnie miło spędziłam dzień. Koniec roku, wakacje! Lubie wakacje, ale też lubię chodzić do szkoły, choćby dla rozrywki. Reszte dnia przesiedziałam w domku z moją rodzinką. Od kiedy urodziła mi się siostra wolę siedzieć w domu niż gdzieś wychodzić, co bardzo mi się podoba.
Z dietą dobrze, wspaniale się czuję, to Wy mnie tak motywujecie! HSGD zaczyna się od poniedziałku, ale dla mnie czekanie do poniedziałku to za długo, dlatego korzystam jakby z dnia 5, choć to mój pierwszy. Takie czekanie skończyłoby się obżarstwem, a do tego nie mogę dopuścić, w końcu mam być szczupła!

Bilans:
-Śniadanie: placuszki bananowe (200), kawa z mlekiem(20)
-II śniadanie: dwie kromki chleba z masłem(200)
-Obiad: filet z kurczaka(150) + marchewka(nie wliczam), kawa z mlekiem(20)
-Podwieczorek: truskawki(nie wliczam), kawa z mlekiem(20)
-Kolacja: jogurt(100), 2,5 wafla pszenno-ryżowego(50)

Razem: 760 kcal/950 kcal

A teraz zaczynam czytać Women's Health, który dzisiaj wyszedł. W tym czasie słuchając może Lany(?). Ostatnio bardzo ją polubiłam.
+ Co do placuszków bananowych to bardzo polecam nie są aż tak kaloryczne (banan+jajko), a są przede wszystkim pyszne i dają mega uczucie sytości. Odchudzanie też może być wspaniałe i pyszne!:) Poniżej załączam zdjęcia.

Trzymajcie się i powodzenia!:*




czwartek, 26 czerwca 2014

start of happiness

Hej,opowiem Wam na początek coś o sobie, bo jestem tu nowa.
Zaczęłam swoją walkę z odchudzaniem od równego roku. Były wzloty i upadki, chudłam, tyłam i tak w kółko. 29 lipca wyjeżdżam na Korfu i jak się pewnie domyślacie chcę wyglądać zjawiskowo-szczupło. Nie to, że jestem mega gruba, nie mam otyłości, wgl BMI waga w normie, ale nie czuję się w swoim ciele i jest potrzebne mi zrzucić kilka kilogramów. W tej chwili ważę 55 kg przy 163 wzrostu, ważyłam już 52, ale jak wspomniałam wcześniej moja droga jest dość długa i kręta. Nie chcę się głodzić, bo już to przerabiałam i były tego złe konsekwencje, a chcę być zdrowa. Pewnie raz do czasu bardzo mało zjem, jakoś nie mam apetytu albo głodówka raz do czasu z powodu zawalonego poprzedniego dnia, ale to zdarza się dość rzadko.
Powtórze nie jest to żaden blog proana, tylko po prostu blog osoby, która po prostu może mniej je, ale nie mega się głodzi. Dziwnie to brzmi, wiem, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Od dobrego roku już obserwuję właśnie takie blogi aż w końcu postanowiłam zabrać się za siebie. Podoba mi się, że można kogoś wspierać i również Ciebie wspierają, mam nadzieje, że mi również pomożecie. Zawsze w grupie raźniej, większa motywacja itd.
Chciałam się zabrać za dietę HSGD. Już ją przerabiałam wiele razy i jestem zadowolona, bo przede wszytskim czuję się dobrze. Któraś chętna, żeby podjąć się wspólnie zadania? Zapraszam.

Chyba na tyle dziś, powodzenia Wam, kochane.:)