środa, 23 lipca 2014

27 dzień.

Hej!
Dzień bardzo miły. Byłam na angielskim, załozyłam tą nową sukieneczkę, po drodze się oglądało za mną tyle faceetów! POważnie, hahahhah.:D
Miałam zajęcia z austrylijką, więc genialnie.
Z dietą ok, dzień zaliczony.

Bilans:

Śniadanie:
- placuszki bananowe z dżemem morelowym(300)
II śniadanie:
-dwie kromki chleba z masłem(200)
-kawa(20)
Obiad:
-mini rogalik z budyniem(100)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(280)

Razem:900kcal/900kcal
+spalone 160kcal jazda na rowerze

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się.:*


wtorek, 22 lipca 2014

26 dzień.

Hej!
Dzień bardzo, bardzo miły. Byłam na zakupach, kupiłam sobie sukienkę, stanik, t-shirt i pasek. Sukienka jest wspaniała, mm!
Na zakupach również byłam w sukience. Nie żebym popadała w samozachwyt, ale zwracałam uwagę facetów, haha.
Dzisiaj usłyszałam bardzo miłe słowa od mamy i taty, mama powiedziała: no, ale z Malwiny się robi ładna dziewczyna, nie? Super laska! a tata: dokladnie, od jakiegoś czasu tak. Miło usłyszeć coś takiego, ahh.
Bilans leciutko przekroczony, o 20 kalorii, ale dzień i tak zaliczam. Tymbardziej,że na zakupach musiałam spalić sporo kalorii, ciągłe przymierzanie, chodzenie, gonienie za siostrą, noszenie siostry, haha.

Bilans:

Śniadanie:
-omlet na słodko(240)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(20)
-kawałek rogala(100)
Obiad:
-rosół(150)
kawa(20)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(270)

Razem: 820kcal/800kcal

Lecę Was odwiedzić!
Trzymajcie się!:*

poniedziałek, 21 lipca 2014

25 dzień.

Hej!
Dzień całkiem fajny, mam dobry humor, więc z pewnością wspaniały! Byłam na angielskim, nawet spoko. Potem sobie poszłam na spacer z przyjaciółką,obgadałyśmy tyle spraw. Lubię takie spacery, szczególnie z osobą, z którą mogę o wszystkim porozmawiać.
Wiecie co? Chyba widzę efekty, naprawdę. Wydaję mi się, że mam szczuplejsze nogi, większa jest przerwa pomiedzy udami. Cieszę się! Mam jeszcze 8 dni, a to kupa czasu!
Jutro jadę na 99 procent na zakupki jakieś. Może akurat coś fajnego dla siebie znajde. Oby!
Bilans całkiem, całkiem.:D

Bilans:

Śniadanie:
-ciemna bułka z dżemem morelowym własnej roboty (300)
II śniadanie:
-lód Oreo(110)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół(150)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(280)

Razem:  860kcal/900kcal
+ jazda na rowerze,spalone: 181 kcal
   spacer,spalone: 228kcal
razem: 409kcal


Lecę Was odwiedzić.
Powodzenia.:*

niedziela, 20 lipca 2014

24 dzień.

Hejoo!
Dzisiejszy dzień jest lepszy. Zmieniłam pewne rzeczy. Nie wchodzę na wagę, od dnia dzisiejszego tylko centymetry! Zmierzyłam się wszędzie.
Wczorajsza waga tyle pokazywała, ale to coś chyba nie tak, nie wiem dlaczego. Mama dziś zauwazyła,że w sukience, którą miałam jakoś z 3 tygodnie temu ostatnio do dziś mam szczuplejsze nogi. SAMA MI TO POWIEDZIAŁA!:D Tata powiedział,że ładnie wyglądam. Koleżanka, która nigdy mnie nie widziała w tej sukience powiedziała, że jest ładna. Kiedyś przyjaciel powiedział mi, że jeśli ktoś mówi,że ma się ładną rzecz to musi na nas dobrze leżec i musimy super wyglądać. Może coś w tym jest?
Zaczęłam mame dopytywać czy jak byliśmy na wakacjach we wrzesniu 2013 miałam szczuplejsze nogi. Powiedziała, że miałam grubsze! Takie słowa mottywują. Tak samo, że w domu załozylam dziś takie spodenki,w  których się mojej mamie nie podobałam, mówila,że średnio w nich wyglądam, a dziś do mnie, że bardzo fajnie, ja na to,że przecież Tobie się w nich nie podobałam, a mama, że teraz wyglądam super! Może to waga coś fiksuje, a ja się naprawdę zmieniam? Jestem pełna nadziei!
Usuwam rubrykę z celami, kilogramy dla mnie nie istnieją.
Czuję się wspaniale, naprawdę. Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia, one też odegrały dużą rolę na mój humor. Jesteście takie kochane!:)

Bilans:

Śniadanie:
-2 jajka(130)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lód Magnum(260)
-kawa(20)
Obiad:
-kawałem mięsa z grilla(100)
-kawa(20)
Kolacja:
-owsianka(180)

Razem: 730kcal/1150kcal
+spacer, ok. 150 kcal spalone

Podliczyłam i nie dowierzam jaki malutki!

+Anna, dziękuję,że uświadomiłaś mnie o tych ćwiczeniach callanetics! Myślę nad ich robieniem. Muszę jeszcze przemyśleć, ale bardzo mnie zaciekawiły.
+Annie Meow, ważyłam się o stałej porze, rano, na czczo, więc wiesz.:D
+Hana Koasu, piję bardzo mało płynów. Próbowałam w siebie wmuszać, ale zawsze jakoś nie wychodzi. Piję 2/3 kawy, ale ona chyba nawet nie nawadnia, z 3/4 herbaty na tydzień(mama zawsze robi, a ja zapominam wypić) i dziennie zazwyczaj szklankę/dwie wody mineralnej. Chyba,że po jakimś wysiłku to myślę, że 0.75l/1l, więc bardzo malutko.

Wybaczcie za ten nieco chaotyczny wpis, haha.
Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, kochane!

sobota, 19 lipca 2014

23 dzień.

Hej.
Dzisiejszy dzień byłam pewna, że zacznę go wyjątkowo wspaniale. W nocy się zastanawiałam, wejść na wagę, czy nie wejść. Doszłam do wniosku, że wejdę. Przecież czego mogę się bać jak nic nie zawalałam? Wszystko szło idealnie, zawsze mieściłam się w bilansie, w każdym dniu nie brakowało aktywności, było znakomicie. Weszłam, patrzę i nie dowierzam. Nie, nie jest dobrze. Jest 55 kg. Jak?! Kto mi powie dlaczego? Może to kwestia tego, że kończy mi się okres? Może to dzięki zumbie tłuszczyk zmienia się w mieśnie i dlatego jestem cięższa? Może próbuję się pocieszyć? Może po prostu zawsze muszę być raczej tą lekko "pulchną"?  Za 10 dni wyjeżdzam, a jaka jestem? Może minimalnie szczuplejsza, MINIMALNIE. To prawie nic. Miało być tak pięknie. Miały to być moje pierwsze wakacje, w których będę się czuć komfortowo. Miało być tak pięknie. 10 dni... może to całkiem dużo, by jeszcze coś osiągnać? Nie poddam się. Będę walczyć. Będę walczyć o wspaniałą sylwetkę. Muszę.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(290)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(30)
Obiad:
-makaron z suszonymi pomidorami(270)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(200)
-3 wafle pszenno-ryzowe(60)

Razem: 870kcal/1150kcal


+ Ma może z Was któraś air maxy thea albo choćby zwykle? Pare dni temu zakupiłam i czekam, aż przyjdą, ale zastanawia mnie czy wyszczuplają nogę, wiecie może? Wstawiam linka,jakbyście mogły to ocencie czy mogą wyszczuplić. Będę wdzięczna.
http://www.stylepit.pl/nike-czarny-wmns-nike-air-max-th-240269-4?source=SearchPage


Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się!




piątek, 18 lipca 2014

21 dzień/22 dzień

Hej!
Przepraszam,że ani nie napisałam, ani Was nie odwiedziłam, ale cały czas nie mam czasu, pomimo, że są wakacje. A to robię to, a to idę tam i tak zapominam.
Wczorajszy dzień bardzo miło, byłam na angielskim. Bilans malutki, ponieważ 510/950. Jakoś nie miałam ochoty jeść, czego efekty są w dzisiejszym dniu, ale spoko, nie zawaliłam.:D

Dzisiejszy dzień równie wspaniały, godzinkę temu wróciłam z Zumby, wykąpałam się i w końcu znalazłam czas na bloga. Muszę przyznać,że się wkręciłam w to, to jest wspaniałe. Od razu po tym czuję się lepiej, daję mi tyle pozytywnej energii. Hmm, dziś mnie bardzo kusi do jedzenia, to właśnie ten efekt wczorajszego bilansu, ehh, ale jakoś się zmieściłam. Ledwo, bo ledwo, ale jest.

Bilans:

Śniadanie:
-1.5 jajka (90kcal)
-kromka chleba z masłem(100)
II śniadanie:
-lód Magnum(260)
Obiad:
-łosoś (200)
-sałatka(50)
Kolacja:
-płatki z mlekiem(290)

Razem:990kcal/1000kcal
+spalone Zumba ok. 500kcal

Usunęłam w końcu weryfikację obrazkową, tak jak prosiłyście!:)

Co do ważenia, na pewno się zważe, ale jestem w trakcie okresu, więc same rozumiecie.:D

Lecę Was w końcu odwiedzić.
Trzymajcie się, kochane.:*

środa, 16 lipca 2014

20 dzień.

Hejo!
Dzis wpis na szybko, bo piszę na komórce.  Dzień fajny, byłam na angielskim, mialam zajęcia z australijką, wiec super. :D
Z dietą ok, choc miałam dziś malutki napad, ale spokojnie wszystko opanowane, skończyło sie tylko na 7 malych biszkopcikach.:D

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem (290)
-kawa (20)
II śniadanie:
-lód (130)
-kawa (20)
Obiad:
-1,5jajka (90)+ kromka chleba z masłem (100)
Kolacja:
-7biszkopcikow (70)
-2 wafle zytnio-ryzowe (40)

Razem:760kcal/900kcal
+spalone: 260kcal ( jazda na rowerze+spacer)

Jutro, a w zasadzis dziś Was poodwiedzam, bo padam, a zresztą na komórce niewygodnie.

Trzymam za Was kciuki, powodzenia. :*

wtorek, 15 lipca 2014

18 dzień/19 dzień.

Hej!
Przepraszam,że wczoraj nie pisałam, ale jakoś nie miałam sił, po prostu poszłam spać. Dzień dość udany,  byłam na angielskim, bilans udany,ponieważ 870kcal/900 kcal + spalone łącznie 241 kcal(jazda na rowerze+spacerowanie).
Dzisiejszy dzień bardzo, bardzo miły. Do południa byłam na zakupach, kupiłam sobie strój kąpielowy, całkiem dobrze w nim wyglądam, wg mamy też, więc coś w tym musi być!:D
W zasadzie to dwa drugi taki tani, ze 150 na 50 i wzięłam tymbardziej,że całkiem fajnie leży.
Kupiłam również sobie stanik sportowy w H&M, baardzo fajny. Wrócilam do domku, zjadłam i na zumbe.
Było genialnie,ale też dała większy wycisk niż w sobotę, ale dawałam sobie spoko radę.
Pamiętacie o tym facecie z angielskiego co tak podrywał i wgl? No to dziś, czekamy na instruktorkę na siłowni, patrzę, a on tu idzie! Hahahahhaah, on mnie po prostu prześladuje, haha.:D
Bilansik udany, ćwiczenia są, czego chcieć więcej?

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki(300)
-kawa(20)
II śniadanie:
-kawa(20)
Obiad:
-ziemniak(60)+kawałki kurczaka(60)
-kawa(20)
Kolacja:
-bułka z dżemem morelowym własnej roboty(300)

Razem: 780kcal/800kcal
+spalone: Zumba, ok. 500kcal

Muszę Wam się przyznać, że do tego dżemu mam taką słabość. Moja babcia przywiozła, on jest tak pyszny, ale raz do czasu nic się nie stanie, tymbardziej, że wiem co w nim jest.:D

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, powodzenia!:*

niedziela, 13 lipca 2014

17 dzień.

Hej!
Na początek chciałam Wam bardzo podziękować za życzenia, jesteście wspaniałe!:)
Dzień bardzo miły, do południa siedziałam w domku, trochę pomogłam mamie z prasowaniem, cały czas w zasadzie coś robiłam, zero nudy. O 19 wyruszyłam na rowerek z przyjaciółka. Bylo całkiem fajnie,  jak to zawsze w sumie.  Hmm, dość miły dzień.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(270)
-kawa(20)
II śniadanie:
-jogurt(115)
-wafle żytnio-ryżowe(100)
-kawa(20)
Obiad:
-dwa kotlety z kurczaka(220)
-kalafior(nie wliczam)
-kawa(20)
Kolacja:
-2 małe jajka na miękko(120)

Razem: 895kcal/1150kcal
+ jazda na rowerze 24.03 km, spalone: 521 kcal

Lecę Was odwiedzić.
Trzymajcie się, kochaniutkie!:*

sobota, 12 lipca 2014

16 dzień.

Hej, kochane!
Dzisiejszy dzień jest po prostu jeden z lepszych, które przeżyłam w całym swoim życiu. Nie wiem co go aż tak czyni wyjątkowym, ponieważ nic aż tak się nie działo, wszystko zwyczajne. Jak to mówią, piękno polega na prostocie. Coś w tym jest.
A więc o 9.00 wyruszyłam z domku rowerkiem na zumbe. Na zumbie było po prostu GENIALNIE! Byłam cała mokra, lało się ze mnie, ale to jest w tym wszystkim najbardziej piękne. Pomimo, że nie lubię takiej muzyki to tańczyło się po prostu super. Wiem, że to nie będzie mój pierwszy i ostatni raz. Mojej przyjaciółce też się bardzo spodobało i w planach mamy się wybrać we wtorek. No po godzince zajęć śmignełam rowerkiem do domu, kolejne spalanie kalorii!
Przed wyjściem wypiłam wodę z łyżeczką octu jabłkowego. Czegoś tak obrzydliwego i śmierdzącego nie miałam od dawna w ustach, haha, ale w końcu czego się nie robi, by być pięknym. Oczywiście, będę pić, może się przyzwyczaję, oby!
Następnie udałam się na taki piknik mojego taty z firmy, no i tam trochę zjadłam, w sumie nie wiem dlaczego ale nie mam ani trochę wyrzutów sumienia. Po 1 stwierdziłam, że dużo spaliłam, po 2 dziś mam urodziny, po 3 wczorajszy bilans wyniósł bardzo malutko. Może część z Was twierdzi, że szukam wymówki, ale tak nie jest. Po prostu to ja chcę rządzić swoją dietą, a nie, że ona będzie rządzić mną. Nie na tym to wszystko polega.

Wróciłam i po 20 minutach wyruszyłam rekreacyjnie na rowerek,23,5 km przejechane, o tak! Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, faceci zaczepiali. To chyba przez to, że czułam się tak niesamowicie i nabrałam jeszcze większej pewności siebie, tak mi się wydaję. Wróciłam o około 20.30, zrobiłam sobie włosy olejkiem rycynowym, poodkurzałam(kolejny wysiłek!), pogadałam z rodzinką i poszłam się kąpać i tak już leże w łózeczku przygotowana do spania po tak wspaniałym dniu.

Bilans:
- jogurt(120)
-płatki z mlekiem(260)
-kawa x2(40)
-hot-dog(330)
-filet z kurczaka(130)
-muffinka(120)

Razem: 1000/1150
spalone:
-zumba(ok.450kcal)
-łącznie jazda na rowerze  33.82 km (753kcal)
razem:1203 kcal

Pomimo wszystko dzień zaliczam na zielono, w bilansie się zmieściłam, kalorii spaliłam mnóstwo. Czego chcieć więcej?:) Lecę Was odwiedzić.

 Trzymam za Was kciuki, powodzenia.:*

piątek, 11 lipca 2014

15 dzień.

Hej!
Dzień jak to zwykle bardzo pozytywny. Mam wspaniały humor,wszystko idzie tak jak trzeba. Jest po prostu pięknie! Dawno tak nie było, może to dzięki blogu? Bilans troszkę dziś mały, jakoś nie mam apetytu.

Jutro wybieram się na zumbę, na 10.00. Jest to mój pierwszy raz, więc mam nadzieję, że będzie wspaniale. Ide tam z koleżanką, razem zawsze raźniej. To będzie wspaniałe rozpoczęcie dnia, szczególnie, że jutro będę o rok starsza. Liczę na to, że ta godzinka czy tam półtora rano sprawi, że reszta dnia będzie wyjątkowa.
Co sądzicie, powinnam coś zjeść przed zumbą?

Zakupiłam dzisiaj w rossmanie ocet jabłkowy.  Anna, jestem bardzo chętna na takie "doświadczenie"! Z tym,że będę mieć małą przerwę pomiędzy 29.07-5.08, ponieważ jadę na wakację i pewnie octu nie wezmę.:/ Ale jak najbardziej mogę się podjąć! Zaczynamy od jutra? Może jeszcze któraś z Was jest
chętna?:)

Bilans:

Śniadanie:
- placuszki (200)
-kawa(20)
II śniadanie:
-wafle ryżowe(60)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół (120)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-koktajl(100)
Kolacja:
-pół kromki chleba z serkiem wiejskim(50)

Razem:
590kcal/1000kcal

Lecę Was odwiedzić. Powodzenia kochane:*

czwartek, 10 lipca 2014

14 dzień.

Witajcie,kochane!
Dzień jak zwykle, wspaniały. Byłam na angielskim, miałam dziś lekcję ze wspaniałym lektorem, super prowadził, genialny akcent i ogólnie. Widzę już efekty nauki i to jest piękne.
Z dietą idzie też mi dobrze idzie, nie zawalam, to Wy mnie tak motywujecie i z całego serduszka Wam za to dziękuje.

Bilans:

Śniadanie:
-jogurt z granolą(280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-wafle pszenno-ryżowe(150)
-kawa(20)
Obiad:
-tortellini(300)
-koktajl(100)
Kolacja:
nic

Razem: 870/950
spalone na rowerze: 177kcal

Właśnie mam dwa pytanka.
 1. Czy ocet jabłkowy faktycznie pomaga w zrzuceniu zbędnych kilogramów?
 2. Czy po zumbie są dobre efekty? Ktoś może ma jakąś przygodę z nią?

Jeśli wiecie i chciałybyście się ze mną podzielić to byłabym bardzo wdzięczna.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się, kochane.:*
                                     

środa, 9 lipca 2014

13 dzień.

Hejo!
Dzisiejszy dzień minął mi przecudownie, w sumie nic szczególnego się nie wydarzyło, niby dzień jak codzień, ale cudowny!
Hmm, do południa siedziałam w domku, znów się opałam, dziś godzinkę, zrobiłam mega pyszny koktajl z borówek, malin, jagód i czerwonych porzeczek, mmm, wszystkim smakowało. Na 18 pojechałam rowerkiem na angielski. Jechałam w deszczu z założoną reklamówką na głowie. Wyglądało to kominicznie, ale nie chciałam mieć mokrych włosów, bo zrobią mi się loki. W zasadzie troszkę się zrobiło, a tyle prostowałam.:<  Dziś miałam zajęcia z tak wspaniałym lektorem, nieco słodkim, bo nieśmiały troszkę. Strasznie się śmialiśmy, wspaniale. Facet, o którym Wam wspominałam co tak podrywał, dziś powiedział, że gdybym nie była rowerem to by mnie chętnie odwiózł do domu, bo taka ulewa, hmm. No, ale jechałam w deszczu, już bez reklamówki, bo do domu to co się będę przejmować. Było wspaniale, czułam taka wolność. Niby zimno od deszczu, ale mimo wszystko wspaniale. Może jestem dziwna, ale kocham jezdzić w takich warunkach, kiedy nigdzie się nie śpieszę, tak dla relaksu jakby. W domku się przebrałam, coś przegryzłam i poszłam do koleżanki z przyjaciółką, Nagadałyśmy się i tak jakieś 15 min temu wróciłam do domku. Lubie takie dni, niby zwykle, ale mimo wszystko mają w sobie to coś.

Bilans:

Śniadanie:
-bułka z masłem i szynką(310)
-kawa(20)
II śniadanie:
-3 wafle pszenno-ryżowe(60)
-kawa(20)
Obiad:
-koktajl (100)
-kanapki(210)
Kolacja:
-jogurt(115)

Razem: 835/900

Zmieściłam się idealnie, nie za dużo, nie za mało. Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się.:*


wtorek, 8 lipca 2014

12 dzień.

Hej, hej!
Dzisiejszy dzień spędziłam bardzo miło, pomimo tego, że praktycznie cały czas siedzialam w domu. Po prostu mam humor i to jest piękne!
Dziś się opalałam, bo przecież niedługo kiedy będzie się mieć szczupłe nóżki trzeba też mieć opalone!
Od jakiegoś czasu wydaję mi się, że patrzę inaczej na świat. Zauważam szczegóły, nawet te najmniejsze, a radość sprawia mi nawet śpiewający ptaszek. Ten ptaszek sprawia, że dzień staję się dniem udanym. Życie jest jednak piękne, jest tyle pięknych rzeczy, ale trudno je ujrzeć. Dlaczego? Jesteśmy zaślepieni problemami oraz innymi i rzeczy pięknych nie zauważamy. Nie chcę być zaślepiona dietą. Owszem, chcę ją mieć, bo chcę schudnąć, to jest mój cel, ale nie może to być ponad wszystko. To ma być tylko dodatek, po to, aby ulepszyć życie. Nie chcę wpadać w obsesję, nie chcę myśleć o niej 24/7. Nie chcę i nie będę. Nie. Wiele z Was ma jako priorytet schudnięcie( nie mówie o wszytskich), ale czy to dobrze? Czy to nieważne, że ma się kochającą rodzinę? Że jesteśmy dla kogoś ważni? Że możemy widzieć, słyszeć, chodzić? Bardzo ważne, ale nie doceniamy tego. Bóg nas stworzył, obdarzył nas wieloma talentami, a przede wszytskim większości z nas zdrowiem, a my narzekamy, a co gorsze niszczymy to zdrowie, które dostaliśmy od Boga z miłości- za darmo. Jesteśmy niewdzięczni. Jesteśmy cholernymi egoistami, których obchodzi własny tyłek, bo przecież najważniejsze być chudym. Jak się już nie będzie to koniec świata, przecież zdolność chodzenia, patrzenia, słyszenia to co to jest. Przecież to musi być i koniec. Nie, nie musi, ale większość z nas to ma. Czy to już wystarczająco nie czyni nas wyjątkowymi?

Bilans:

Śniadanie:
- płatki z mlekiem (290)
-kawa(20)
II śniadanie:
- wafle ryżowe(40)
Obiad:
-spaghetti(300)
-kawa(20)
Podwieczorek:
-lód(110)
Kolacja:
nic

Razem: 780kcal/800kcal

Trzymajcie się, powodzenia.






poniedziałek, 7 lipca 2014

11 dzień.

Hej kochane, wybaczcie, że tak późno piszę, ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu. Dzień minął genialnie, jak to zawsze zresztą. Z dietą wszystko ok, z humorem też. No może mogłoby być trochę chłodniej, takie upały sprawiają, że nie chcę mi się nic robić, no ale wszystkiego nie można mieć.
Założyłam dziś sukienkę! Czułam się bardzo pewnie i podobałam się sobie.
Byłam na angielskim, miło jak zawsze.
W sumie to już nie wiem co pisać, to z powodu zmęczenia,weszłam szybko na lapka napisać posta, pooglądać Wasze blogi i spać. Nie będę już Was zanudzać.

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki bananowe(200)
-kawa(30)
II śniadanie:
- kanapki (260)
-kawa (30)
Obiad:
-trochę kalafiora(30)
-kawa (30)
Kolacja:
-3/4 jogurtu(90)
-kanapka z masłem i szynką(150)

Razem: 820/900
190 kcal spalone na rowerze

Dziś bilans wyszedł wspaniały, nie chcę jeść połowy z tych 900. Po to jestem na HSGD i mam takie limity, żeby się ich trzymać.

Lecę Was odwiedzić. Trzymajcie się kochane.:*

 P.S. Któraś z Was ponawiała pytanie o tą stronę z perfumami dziś już nie napiszę, bo nie pamietam, a nawet nie mam się kogo spytać, ponieważ wszyscy śpią. Jutro postaram się napisać.




niedziela, 6 lipca 2014

10 dzień.

Hej!
Na sam początek dziękuję Wam za te wspaniałe komentarze pod wczorajszym postem. Miło się czyta, że pomimo mojej małej wpadki nadal mnie wspieracie i pomagacie, to daję mi jeszcze wiekszą motywację!
Dzisiejszy dzień minął można powiedzieć, że bardzo dobrze. Byłam za miastem, miło spędziłam czas. Jak przyjechałam byłam wykończona, przez ten upał.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był ciężki, cały czas mnie do czegoś ciągneło, wiecznie głodna, ale jakoś dałam radę i bilans nawet wyszedł nie za wysoki. Zawsze po dniu takiej jakby małej porażki tak mam, ale jakoś trzeba sobie dawać radę, trzeba być silnym. Jutro poniedziałek, a to jest zawsze dla mnie ogromna motywacja!
Bilans jest nietypowy, każdy posiłek jest na niewiadomo na co, więc napiszę tylko co zjadłam.

Bilans:

- kromka chleba z szynką(140)
-2 suszone pomidory(40)
-kawa x2(40)
-rosół (130)
-pół mini kotleta bez panierki (40)
-lód śmietankowy (100)
-pare plasterków salami(40)
- 2 wafle ryżowe(40)

Razem: 570/1100

Mało w sumie. Pewnie się dziwicie co robi lód w moim bilansie, już Wam tłumaczę. Gdy byliśmy po za domem to miałam do wyboru drożdzówka albo lód, bo przecież "musisz coś zjeść". No i wybrałam loda, specjalnie śmietankowego, beż żadnych czekolad, ani nic. Nie sprawdziłam ile ma kalorii, ale coś pewnie koło 100.  Lepsze to niż drożdżówka, która ma pod 300.


Jedna osoba mi dziś powiedziała coś bardzo miłego, mój tata. Powiedział, że schudłam, zapytałam się gdzie, a on odpowiedział, że wszędzie i nogi, i brzuch, i ogółem w ramionkach się zrobiłam drobniejsza. Mmmm, to mi się podoba!

Przepraszam,że ten i poprzedni post może nie pryska super energią i optymizmem, choć w sumie nie ma zmian w moim humorze. Postaram się to zmienić, w końcu jutro poniedziałek! Nie chcę Was dołować, kiedy czytacie moje posty, o nie! Jutrzejszy dzień zaliczę wszystko ładnie, 4/5 posiłków i będę tryskać energią. Obiecuję Wam to!

Lecę Was odwiedzić. Pamiętajcie trzymam za Was wszystkie kciuki i będę zawsze wspierać. Powodzenia!:*
\

sobota, 5 lipca 2014

9 dzień.

Hej.
Humor mam dobry, jak zawsze, choć może i mogłby być lepszy? Zaraz się dowiecie dlaczego. Ogółem wyprawiałam imieninki i zmieniłam plany, zamiast do pizzerii poszłyśmy do takiego baru/restauracji, nie wiem czy to był dobry pomysł, no ale cóż. Na prezent dały mi dietetyczne babeczki, na cukrze brzozowym itd. W sumie fajny prezent, taki od serca, bo włożyły w to dużo pracy. Specjalnie dla mnie dietetyczne, kochane.
Pojechałyśmy tam rowerami,  a przed specjalnie nie jadłam obiadu. W bilansie się niby zmieściłam, choć czuję wyrzuty sumienia i to bardzo, ale mimo wszytsko zaliczam dzień na zielono. Wiecie dlaczego? po 1, że no zmieściłam się, a po 2, pisałam z koleżanką właśnie tą i mowię, że mam wyrzuty sumienia, a ona:" aaa tam! najważniejsze są wspomnienia!". Ma rację, mam wspaniałe wspomnienia, miło spędziłam czas, zrobiły taki fajny prezent. Bycie chudym jest trochę próżne, ale nie myślcie sobie, że z tym skończę. Nie skończę, póki nie osiągne celu. Może już taka muszę być, próżna? Nie chcę by ten post był dołujący, chcę Wam przesyłać dobrą energię każdym razem, w każdym słowie. Pomimo małych wyrzutów sumienia i tak jestem dumna z siebie. Przecież muszę być silna. Zresztą napadem tego nie można nazwać, bo kontrolowałam nad tym. Miałam nie zjeść tych cholernych, diettetycznych babeczek, które dla mnie przygotowały? Nie można aż tak. Nie można dla diety sprawiać innym przykrości. Nie można być egoistką. Nie byłabym sobą, gdybym coś takiego zrobiła. Po prostu nie jestem taka.
Nie chcę pisać postów, że zawaliłam, ale przecież ja tego nie zrobiłam. Może uważacie inaczej. Ja się czuję w sumie dobrze, może trochę wyrzuty, ale mimo wszytsko dobrze. Jak na jakiś czas można, tymbardziej na imieniny, raz w roku. Sądzicie właśnie, że próbuję sie pocieszyć? Nie, po prostu trzeba być dla siebie wyrozumiałym to po pierwsze, po drugie dieta nie może mnie zniszczyć, ona ma mi pomóc,a ja robię wszystko, żeby tak było. Jutro może zjem połowę limitu, bo podejrzewam,że waga mogła skoczyć od takich niezdrowych i wróci do normy.

Bilans:

Śniadanie:
-koktajl(jogurt+truskawki)(60)
-kawa(20)
II śniadanie:
-lody (220)
Obiad:
-tosty z domową konfiturą(350)
-koktajl brzoskwiniowy malinowy(100)
Kolacja:
-2 babeczki(150)

Razem: 900kcal/1100kcal
+jazda na rowerze 12.23km, wg. Endomondo spalone 268 kcal

Moja mama dała nam jeszcze lody, jak przyszły do mnie koleżanki. Na szczęście przyszła moja siostra i całego mi zjadła, o tak!

Lęcę Was odwiedzić. Trzymam kciuki za Was wszystkie.

piątek, 4 lipca 2014

8 dzień.

Witaaaaajcie, dzień rozpoczął mi się bardzo, bardzo miło, dzięki niezwykłym cyferkom... Zapewne domyślacie się jakie to cyferki, a więc I cel osiągniety- 54.3 kg! Dziękuję przede wszystkim Wam bez Was nie osiągnełabym tego, to Wy dajecie mi motywację, jesteście moją motywacją! Cholernie się cieszę i mam coraz to większą motywację!
Dzisiaj mam imieninki i mam kochanych rodziców, bo wiedzą, że się odchudzam i mama powiedziała mi: "Chciałam Tobie kupić tort, jak to zawsze robimy, ale wiem, że się odchudzasz, więc kupiłam Tobie kolczyki!" To chyba największy prezent, haha. Może Wam się to wydać dziwne, nie wiem, ale podoba mi się to, że i mama mnie wspiera. Jeszcze mam zamówić sobie perfum na internecie, bo nie wiedzieli jaki. Wiecie, że jest taka strona, kurczę nie pamietam jaka, ale perfumy typu Armani, Burberry, Coco Chanel i inne z takich droższych są wiele tańsze niż np. w Sephorze? No i właśnie któryś z tych zamówię. Nie uznawajcie mnie za jakąś paniusię, ale wolę takie perfumy, bo są najtrwalsze i wgl. Już wiele miałam i byłam zawsze zadowolona.
Jutro wyprawiam imieninki dla moich dwóch koleżanek, mamy taką tradycję, że zawsze do pizzerii, ale.. Ja wcale nie zamierzam jeść pizzy. Mam wymówkę, że nie mogę, bo mnie bolą zęby z powodu wizyty u ortodonty. Gdybym jej nie miała, to by mi zaczęły mówić, że przesadzam, że pewnie za dużo kalorii, a ja nie lubię być w takich sytuacjach. Dzisiejszy bilans też jakiś super nie jest, ponieważ jak już wspomniałam bolą mnie ząbki, nie mogę gryźć. Jedzenie właśnie sprawia mi duży ból, więc nawet nie mam ochoty.
Ogólnie dzisiejszy dzień cały przesiedziałam w domku, ew. poszłam do siebie na ogród, haha. Jak to dobrze chodzić przez cały dzień w dresach, w byle jakiej kitce, bez makijażu. Co prawda, koleżanka chciała się umowić, ale nawet nie miałam ochoty.

Bilans:

Śniadanie:
-kaszka manna z zblenderowanymi truskawkami(150)
-kawa(20)
II śniadanie
-truskawki(20)
-kawa(20)
Obiad:
-spaghetti (300)
-kawa(20)
-koktajl truskawkowy(60)
Kolacja:
-wafel pszenno-ryżowy(20)

Razem: 610/1000

Co do obiadu czułam lekkie wyrzuty sumienia, trochę dużo, ale od razu po miałam dużo ruchu, specjalnie umyłam naczynia, potem pobawiłam się z siostrą na ogrodzie, co mnie trochę pociesza, ale ważne, że wmieściłam się w bilansie na spoko.

Przepraszam Was, że wczoraj od razu po dodaniu postu do Was wszytskich nie zajrzałam, ale po 2/3 blogach, które przeczytałam coś mi padło z internetem, nadrobiłam to dzisiaj w południe. Mam nadzieję, że dziś nie wyjdą  żadne trudności, bo właśnie lecę Was odwiedzić.

Trzymam za Was kciuki i powodzenia.:*

czwartek, 3 lipca 2014

7 dzień.

Witaajcie, kochane!
Dzień jak zwykle wspaniały. Byłam u ortodonty na zmianę drutu, co za tym idzie, że przez 3 dni jestem na samych jogurtach, kaszkach i podobnych. Co oznacza, że nawet gdybym się chciala skusić na czekoladę, ciastko, cokolwiek to nie mogę, bo nie jestem w stanie nic takiego przegryźć z powodu bólu zębów. Na szczęście nawet bez bólu mnie w ogóle nie ciągnie, nic, a nic, jestem z siebie bardzo dumna.
Z ortodonty wróciłam(jest oddalony 60 km od mojego miasta), odświeżyłam się i śmignęłam rowerkiem na angielski. Jak zwykle bardzo przyjemnie. Co do Pana wspomnianego wczoraj, to siedział obok mojej kolezanki na przerwie i się pytał czy moja grupa już wyszła, czy nie mają przerwy, czy jak. Hahaha, słodki.
Bilans mój jest dziś nietypowy, wszystko jakoś pomieszane i pewnie zbyt duży nie będzie, nawet nie miałam czasu liczyć ile kalorii, no ale cóż.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(260)
-kawa(20)
II śniadanie:
-2 kęsy jajecznicy(30)
Obiad:
-truskawki(30)
Kolacja:
- jogurt (115)
- mini kotlecik z kurczaka na zimno bez panierki (50)

Razem: 505kcal/900kcal
+jazda na rowerze 8km, wg. Endomondo spalone 178kcal

Tą jajecznice tylko tak spróbowałam od siostry, niby tak mało, a miałam tak cholerne wyrzuty sumienia.. Nie wiem dlaczego, no ale trudno. Truskawki na obiad, hmm, nie miałam czasu nic więcej jeść, ponieważ ledwo co przyjechałam od ortodonty to miałam 15 min i zaraz musiałam jechać.
W zasadzie teraz jestem trochę zawiedziona, że tak mało zjadłam, nie chcę mieć żadnych napadów. No trudno, teraz już jest za późno na jedzenie.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się.:*

środa, 2 lipca 2014

6 dzień.

Hej, hej, kochane!
Dzisiejszy dzień bardzo miło spędzony jak od paru dni, czyli wyśmienicie. Z dietą wyśmienicie, z nastrojem równie tak samo. Może to dziwne, że tak piszę, nie myślcie sobie o mnie jak o jakiejś zakochanej w sobie, haha, w którymś z poprzednich postów pisałam podobnie, ale od czasu nowego koloru włosów patrzy się na mnie więcej facetów. Jeśli jesteście jakieś troszkę zakompleksione, brak Wam pewności siebie, zróbcie jakąś zmiane, oczywiście pozytywną w swoim wyglądzie zewnętrznym, na mnie to działa super! Podobam się sobie, podobam się innym, genialne uczucie.
Dziś też byłam na kursie z angielskiego,na który pojechałam rowerkiem. Było fajnie, angielski jednak to super język. Jeżdzę tam z moją przyjaciółką, aczkolwiek ona jest na wyższym poziomie i nie jesteśmy w tej samej grupie. No i właśnie w jej grupie jest taki mężczyzna i dzisiaj tak mnie podrywał, no i kiedy rozmiawiałam na przerwie z przyjaciółką, on się dosiadł. Pytał się mnie czy też tu chodzę, na jakim poziomie jestem no i tak ogólnie. Następnie kiedy już wychodzimy, żegna się z moją przyjaciółką, a do mnie czy będę jutro, haha. Tak nieśmiało, w sumie słodko. To bardzo motywuje, że mogę się komuś podobać, naprawdę.
A właśnie, mały sukces! Ogółem noszę pasek do spodni, zawsze, pomimo, że mi spadają z rozmiaru 34( w zasadzie nie jestem super szczupła, a rozmiar 34 noszę:O) no i zawsze miałam na ostatnią dziurkę tak w sam raz, a dziś zauważyłam, że już bym mogła mieć na jeszczę nastepną, której oczywiście nie ma. Genialnie, tylko szkoda, że z ud mi trochę nie zeszło, a może tego nie widzę? No, ale małymi kroczkami do celu. Musi mi się udać. Właśnie i jeszcze tatuś stwierdził, że schudłam na twarzy, mmmmmm!
Dziękuję Wam za te komentarze, że Was motywuję i wgl. Miło mi coś takiego czytać, dzięki temu mam jeszcze więcej sił.:)

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem (280)
-kawa(20)
II śniadanie:
-super mini kromka chleba z masłem (50)
-kawa(20)
Obiad:
-2 mini kotleciki z indyka z warzywami na parze(100)
Kolacja:
- koktajl truskawkowy(100)
-2 wafle pszenno-ryżowe(40)

Razem: 610kcal/900kcal
+ 7.59 km na rowerze, wg. Endomondo spalone 163 kcal

Lecę Was odwiedzić. Trzymajcie się kochane!:)

wtorek, 1 lipca 2014

5 dzień.

Witajcie kochane, w dzisiejszym dniu mam bardzo podobny humor jak wczoraj, czyli wspaniały. Do południa siedziałam w domku, potem wyszłam z przyjaciółką na rower, co prawda rekreacyjnie, ale zawsze jakiś ruch i tak zrobiłyśmy 18 km.  Z dietą idzie mi wspaniale, mieszczę się w limitach, nie mam żadnych napadów, zjem to co muszę i na tym koniec, staram się co 3h, ale różnie to wychodzi, bo czasem się przedłuża to 3 h. Podsumuwując i tak jest pięknie. To Wy mnie tak motywujecie, kiedy przyjdzie mi na coś zakazanego apetyt to sobie myślę:" Chwila, chwila, ale co ja napisze na blogu? Że zawaliłam? Że się poprawie? Że nigdy więcej tego nie zrobię? "Że co?" i nagle apetyt znika, może nie tyle co znika, ale nie jest tak nasilony, pewnie zjadłabym, ale nie potrzebuję tego, a dlaczego? To tylko kilkuminutowa rozkosz, a wielka krzywda dla mnie. Po co mi 5 min słodkiego smaku czekoladki w ustach, który za nim się obejrzę minie? Nie jest mi potrzebny. Jestem z siebie dumna, że nauczyłam się myśleć zanim zjem coś czego nie powinnam.
Dziękuję Wam za te pozytywne komentarze, że mi się uda, że będę szczupła, że osiągne swoje cele, że będę jeszcze szczęśliwsza. Każdej z Was za każde pozytywne słowo, za Wasze motywujące wpisy, po prostu za wszystko. Jak dobrze, że założyłam tego bloga, pozwoliłyście odnaleźć mi prawdziwą siebie.

Bilans:

Śniadanie:
-placuszki bananowe(220)
II śniadanie:
-truskawki(nie wliczam)
-kawa(20)
Obiad:
-mały kotlecik z kurczaka bez panierki z warzywami (100)
Podwieczorek:
-koktajl truskawkowy (jogurt naturalny+truskawki) (130)
Kolacja:
-dwie kromki chleba z masłem i szynką(250)

Razem: 720 kcal/800 kcal

+przejechane 18 km na rowerze, wg. Endomondo spalonych 429 kcal

Lecę odwiedzać Wasze blogi. Powodzenia, kochane.:*