środa, 6 sierpnia 2014

Nowy początek-1.

Heeeeeej!

Wracam po 2 tygodniowej nieobecności. Stęskniłam się troszkę za Wami, za czytaniem Waszych postów, ale ta przerwa była dla mnie bardzo dobra. Mam nadzieję, że znów mnie przyjmiecie i z chęcia będziecie mnie odwiedzać.
Pierwszy tydzień po prostu musiałam trochę odpocząc od bloga, nie zawałalam, limity były takie jak powinny. Było wszystko wspaniale. Natomiast drugi tydzień spędziłam na wakacjach na Korfu. Dzisiaj wróciłam do domu o 6 nad ranem. Było genialnie! Jadłam co chciałam, all inclusive i te sprawy. Piłam cole. Podsumuwając piłam i jadłam co chciałam. Wszystko to było zaplanowane, zero wyrzutów sumienia. Nie widać,żebym przytyła, a wręcz przeciwnie, wydaję mi się, że w końcu troszkę się naprawił mój metabolizm.
Zakładam sukienki, krótkie spodenki, krótkie bluzki, biegałam w samym stroju kąpielowym i się nie przejmowałam. Jestem przecież normalna, nie za chuda, nie za gruba. Motywowało mnie to, że faceci się uśmiechali, grecy zagadywali, jeden nawet zaprosił mnie na koktajl, ale odmówiłam, do teraz tego żaluję. Tak mnie jakoś wybudził z mojego myślenia o niczym podczas słuchania muzyki. Nie kontrolowałam nad tym co mówię, tymbardziej po angielsku, no cóż. Chcę przekazać, że nie wyglądam jakoś źle, skoro przyciągam facetów. Nie to, że moja samoocena jest mega wysoka, po prostu jestem ze sobą szczera.
Mam pięknie opalone ciałko, wszystko jest piękne. W ogóle, spotkałam tam Peję, haha! Nie jestem jego fanką, bo nie słucham tego rodzaju muzyki, ale z nim rozmawiałam(on nie wie, że ja wiem kim on jest) i moja rodzina, on ma córkę w wieku mojej siostry i tak wyszło. Bardzo sympatyczny, naprawdę. Jaki ten świat jest mały.
Niestety, musiałam wrócić do Polski i powiem Wam szczerze, jak wróciłam coś mi się włączyło,że nie mogę tyle jeść i wgl. Tam byłam szczęśliwa, nie liczyłam czasu, nie patrzyłam nic na zegarek, a czas leciał tak prędko. Ehhh, no cóż, coś co piękne się szybko kończy. Zresztą, nie przesadzajmy, tutaj nie jest jakoś okropnie.

Tytuł posta: Nowy początek-1. Tak, nowy początek. Ustawiam limity max.900-1250kcal. Odżywiam się zdrowo, będę uczęszczać na zumbę(zamierzam wykupić karnet), myślę nad callanetics. Ogólnie dużo sportu, zdrowe odżywianie. Nie chcę się głodzić, nie chcę psuć zdrowia. Chcę po prostu być piękna i z zewnątrz i wewnątrz.
Dzisiejszy dzień pozytywny i pod względem bilansu i ogólnie.  Bilans bardzo malutki, ale jakoś tak, nie wiem dlaczego, teraz dopiero podliczyłam.

Bilans:

Śniadanie:
-płatki z mlekiem(260)
-kawa(20)
Obiad:
-rosół z makaronem(200)
-kawa(30)
Kolacja:
-kromka chleba z masłem i szynką(120)

Razem: 630kcal

Przepraszam za tak długi post, jeśli dotrwałyście jest mi bardzo miło. Napiszcie co tam u Was, jakieś nowe efekty? Niestety nie jestem w stanie przeczytac wszyściutkie posty każdej z Was,tylko te bierzące. Proszę, napiszcie o efektach, czy innych osiągnieciach.
Lecę Was odwiedzić.

Trzymajcie się, kochane.:*

2 komentarze:

  1. Jeej, bardzo się cieszę, że już jesteś! Już się bałam, że porzuciłaś bloga, czy coś.. ;< Jak dobrze, że się myliłam :D
    To świetnie, że dobrze się bawiłaś na wakacjach :) Mądra decyzja z tym odpuszczeniem sobie nadmiernego pilnowania kalorii, takim czymś można sobie nieźle popsuć taki wyjazd.
    Powodzenia z nowym planem, brzmi świetnie! Jestem pewna, że uda Ci się go w pełni zrealizować, przecież przez HSGD szłaś jak burza :D
    Trzymaj się ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, że wróciłaś, stęskniłam się <3 Równie dobrze, że wypoczęłaś i wszystko u Ciebie dobrzw. Oczywiście, że Cię przyjmiemy, Podziwiam Cię, też chciałabym się tak zdrowo i racjonalnie odżywiać. Trzymam kciuki żeby Ci się udało. Do końca sierpnia na pewno będzie jeszcze lepiej. U mnie tragedia, ale jak będzie post podsumowujący mój wyjazd to dowiesz się szczegółów. Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń